Po remisie w dwóch pierwszych biegach, kolejne trzy wyścigi to zwycięstwa gości w stosunku 4:2 i konsternacja na stadionie, bo skazywani na pożarcie wrocławianie prowadzili już 18:12. Wielkiej dawki emocji dostarczył wyścig czwarty. W pierwszej odsłonie tej gonitwy na tor upadł Rune Holta, który ostro rywalizował z Hansem Andersenem w drugim łuku. W powtórce, z której Norweg został wykluczony, Mateusz Szczepaniak przez cztery okrążenia odpierał ataki Duńczyka, by ostatecznie dać się wyprzedzić na ostatnim łuku. W biegu siódmym po rezerwę taktyczną sięgnął trener miejscowych Jan Krzystyniak i przyniosła ona oczekiwany efekt. Walasek, który w tym biegu zastąpił Drabika, wspólnie z Sullivanem pewnie pokonali Andersena. W biegu dziewiątym po raz kolejny Ryan Sullivan popisał się jazdą zespołową, gdy wspólnie z Drabikiem okazał się lepszy od Słabonia i Gapińskiego, doprowadzając do remisu 27:27. W biegu X jadący szeroko Rafał Osumek upadł na drugim łuku pierwszego okrążenia. "Osa" został z powtórki wykluczony, choć Andersen wyraźnie przedłużył w tym biegu prostą i dla Rafała zabrakło miejsca. Od XI biegu inicjatywę przejęli częstochowianie, którzy wygrali biegi XI, XIII i XIV w stosunku 4:2, co wystarczyło do odniesienia minimalnego zwycięstwa. W biegu dwunastym biegowy remis Włókniarzowi zapewnił mistrz Polski, Grzegorz Walasek, który wyprzedził pięknym atakiem po zewnętrznej Jarka Hampela. "Mały" po zawodach tak skomentował walkę z Walaskiem: - "Lubię się ścigać z Grześkiem w dobrym tego słowa znaczeniu. Uważam, że walka w tym biegu była ciekawa i mogła się podobać kibicom.". Jarek dodał również, że bycie liderem WTS-u nie należy do rzeczy łatwych: "- Presja związana z byciem liderem zespołu jest ogromna, zwłaszcza kiedy w biegu po lewej ma się Sullivana, a po prawej Walaska. Tak było niemal w każdym wyścigu, a moim zadaniem jest takie biegi wygrywać. Nie byliśmy w tym meczu postrzegani w roli faworyta, ale walka była bardzo wyrównana. Szkoda trochę pierwszego wyścigu, bo nie wybrałem właściwego silnika, dlatego byłem dopiero trzeci". Ostatni bieg należał do wrocławian, którzy ostatecznie przegrali w Częstochowie tylko 43:47 i w rewanżu mają duże szanse na zdobycie punktu bonusowego za lepszy bilans w dwumeczu. We Włókniarzu zawiedli na całej linii Rafał Osumek i Sławomir Drabik. Ten ostatni dwukrotnie tracił na ostatnich metrach punkty, za każdym razem wyprzedzany przez walecznego Piotra Świderskiego. Dobrze wypadli tradycyjnie Sullivan, Walasek i Holta, który po upadku w IV biegu uskarżał się na ból lewego ramienia. Wśród gości na wyróżnienie zasłużyli Jarosław Hampel i Piotr Świderski, zawiódł za to Andersen, którego Marek Cieślak nie wystawił do biegów nominowanych. Wydaje się, że częstochowski obiekt jest w tym sezonie zaczarowany dla obcokrajowców gości. Wcześniej słabo wypadli na nim Adams i Richardson. Przy dobrej postawie Duńczyka goście mogli pokusić się o sprawienie dużej niespodzianki. Do słabszej postawy Włókniarzy dostroił się niestety międzynarodowy sędzia, Wojciech Grodzki, który był jednym z najgorszych aktorów niedzielnego widowiska. Pomijając sytuacje związane z upadkami Holty i Osumka, warto odnotować, że opolanin nie panował do końca nad tym, co działo się na torze, o czym świadczą lotne starty zawodników obydwu drużyn. Od postawy sędziego, który ma w tym roku poprowadzić turnieje Grand Prix, należy chyba wymagać zdecydowanie więcej. W kolejnym meczu Włókniarz podejmował będzie drużynowego mistrza Polski Unię Tarnów. Nadal nie wiadomo, czy w meczu tym wystąpi Sebastian Ułamek. Decyzję o starcie wychowanek Włókniarza podejmie w przyszłym tygodniu po treningach na częstochowskim torze, w których zamierza wziąć udział. Bartłomiej Romanek, Częstochowa W drugim niedzielnym spotkaniu Apator Toruń nieznacznie wygrał z Lotosem Gdańsk 46:44. Liderujące w tabeli "Anioły" zwycięstwo zapewniły sobie dopiero w biegach nominowanych. Słabszy występ zaliczył Jason Crump. Australijczyk zdobył tylko 9 punktów, jednak w najważniejszym momencie nie zawiódł. Najlepszym wśród gospodarzy był Wiesław Jaguś, który czterokrotnie wygrywał swoje wyścigi i zakończył mecz z dorobkiem 13 punktów. Pod nieobecność Tony Rickardssona broniącą tytułu Unię Tarnów do zwycięstwa 48:42 w meczu z Polonią Bydgoszcz poprowadzili bracia Gollobowie. Tomek zdobył 12 punktów, a starszy Jacek tylko "oczko" mniej. W ekipie gości znakomicie zaprezentował się Piotr Protasiewicz, który z 13 punktami był najskuteczniejszym zawodnikiem spotkania na torze w Mościcach. W ostatnim niedzielnym meczu Unia Leszno rozgromiła przed własną publicznością ZKŻ Kronopol Zielona Góra 61:29. Kapitalną formą błysnął Krzysztof Kasprzak, który zakończył zawody z kompletem punktów. Dwa "oczka" mniej zapisał na swoim koncie Leigh Adams. Żużlowcy z Zielonej Góry wygrali w całym meczu tylko jeden wyścig, w którym triumfował Nicki Pedersen. Duńczyk z 11 punktami (w 6 startach) był najlepszym zawodnikiem ZKŻ. Od pierwszego wyścigu ton rywalizacji nadawali leszczynianie. Młodzieżowcy Unii Leszno: Krzysztof Kasprzak i Norbert Kościuch podwójnie pokonali parę zielonogórską. W następnym wyścigu po bardzo dobrym starcie na czoło stawki wysunęli się Damian Baliński i Łukasz Jankowski. Jednakże drugi z wymienionych zawodników bardzo szybko za daleko odjechał od krawężnika, co natychmiast zostało wykorzystane przez Nickiego Pedersena i Andrzeja Huszczę. Obcokrajowiec z Zielonej Góry próbował jeszcze wyprzedzić prowadzącego Balińskiego, ale popełnił błąd - na wyjściu z pierwszego łuku ostatniego okrążenia nie opanował motocykla i uderzył w bandę. Na szczęście Duńczykowi nic się nie stało. W powtórce ponownie najlepszy okazał się kapitan leszczyńskiej drużyny. Kolejne dwa biegi potwierdziły dominację "Byków" i po 4 wyścigach na tablicy widniał wynik 19:5. W piątej gonitwie po raz pierwszy zawodnik gości minął metę na czele stawki - Nicki Pedersen mimo ataków Leigh Adamsa zdobył trzy punkty, ale jadący z nim w parze Andrzej Huszcza nie poradził sobie z Adamem Skórnickim. W ósmej odsłonie na pierwszym łuku na prowadzenie wyszli jadący blisko bandy Jacek Rempała i Krzysztof Kasprzak. Jednakże motocykl Rempały wyraźnie tracił moc i w konsekwencji Andrzej Huszcza i Nicki Pedersen odebrali mu drugą pozycję. W wyścigu dziewiątym ZKŻ Zielona Góra sięgnął po rezerwę taktyczną - Krzysztofa Stojanowskiego zastąpił Piotr Świst, z którym ciekawą walkę stoczył Kasprzak. Młody leszczynianin okazał się lepszy. Za plecami tej dwójki jechali Mariusz Staszewski i Damian Baliński. Kapitan "Byków" początkowo próbował atakami przy krawężniku wyprzedzić rywala, gdy to nie przyniosło rezultatu, nabrał prędkości jadąc przy bandzie i na ostatnim łuku minął zielonogórzanina, który upadł. Na szczęcie szybko wstał i o własnych siłach wrócił do parkingu. Następne wyścigi to zwycięstwa leszczynian, którzy przed biegami nominowanymi prowadzili 52:26. W 14 odsłonie Adam Skórnicki i Norbert Kościuch pokonali Andrzeja Huszczę i Krzysztofa Stojanowskiego, a ostatni wyścig to popis kapitalnej jazdy Leigh Adamsa. Po starcie Australijczyk był dopiero trzeci, a przed nim jechali Nicki Pedersen i Piotr Świst. Adams mimo, że mecz był już rozstrzygnięty do końca walczył o zwycięstwo. Zdołał wyprzedzić parę gości odważnie wjeżdżając między nich. Potem jeszcze Damian Baliński atakiem przy krawężniku wysunął się na trzecią pozycję. Po zawodach żużlowcy Unii Leszno wyszli na tor i podziękowali kibicom za wspaniały doping. Konrad Chudziński, Leszno <A href="http://nazywo.interia.pl/zuzel">Zobacz wyniki i zdobywców punktów ostatnich spotkań żużlowej ekstraligi</a>