To na pozór był wypadek, jakich wiele w trakcie pięknej kariery przytrafiło się Gollobowi, ale tym razem skutki upadku okazały się opłakane w skutkach. Były żużlowiec robi wszystko, co w jego mocy, by odzyskać władzę w nogach, ale na razie musi poruszać się przy pomocy wózka inwalidzkiego. Jakiś czas temu pojawiły się głosy, że w domu 46-latka są czynione duże inwestycje, związane z montażem kilku wind, celem dostosowania domu do niepełnosprawności znakomitego sportowca. Te informacje zdementował senior rodu Gollobów, ojciec Tomasza - Władysław. Okazuje się, że najbardziej utytułowany polski żużlowiec już bywa w swoim domu, o czym "Papa" Gollob mówi na łamach "Super Expressu". - Miejsce Tomka jest w dalszym ciągu w szpitalu pod okiem rehabilitantów i neurologów, ale ostatnio zaczął pojawiać się w swoim domu. Jego stan jest zbyt poważny, by mieszkał w domu i miał być codziennie dowożony na kilka godzin do szpitala - powiedział słynny nestor klanu. 46-letni Gollob, indywidualny mistrz świata w jeździe na żużlu z 2010 roku, 23 kwietnia miał wystartować w motocrossowych mistrzostwach strefy północnej w Chełmnie. Podczas treningu przed zawodami uległ jednak poważnemu wypadkowi. Jak wykazały badania, doznał urazu kręgosłupa w odcinku piersiowym, doszło też do złamania siódmego kręgu piersiowego i przemieszczenia między szóstym a siódmym kręgiem oraz do uszkodzenia rdzenia kręgowego. Miał również stłuczone oba płuca. Przeszedł długą operację i był przez lekarzy utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej. Po kilku dniach został z niej wybudzony. Od 2 maja znajdował się na oddziale neurochirurgii 10 Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy pod opieką prof. Marka Harata, a 22 maja został przeniesiony do kliniki rehabilitacji. "Tomasz Gollob stał się w jakimś stopniu osobą niezależną. Nie mam jednak do przekazania przełomowych informacji o stanie jego zdrowia" - mówił na początku września dr Krzysztof Radziszewski, koordynator kliniki rehabilitacji 10 Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy. Art