Dariusz Ostafiński, Interia: Szczakiele 2021 rozdane. Po gali miałem telefon od znajomego, który pyta mnie, jak to możliwe, że menadżerem/trenerem roku został człowiek, który pracuje w hurtowni, a żużlem bawi się po godzinach. Który na chwilę wpada na stadion, który w finale zapomina, że ma na podorędziu dobrego zawodnika, który mówi, że jeden punkt więcej nie ma znaczenia. To ja publicznie odpowiem, że w ogóle skasowałbym tę kategorię, bo w przypadku osób prowadzących drużyny w trakcie spotkań jest wiele wątpliwości. Nie wiem, jak jest z panem Jackiem Ziółkowskim, którego dotyczyło pytanie. Wiem natomiast, że menedżerowie zasadniczo nie są samodzielni. Hejt był ogromny, kiedy kapituła nie nominowała Dariusza Śledzia, trenera Betard Sparty Wrocław. Też nie dostał mojego głosu. Natomiast zagłosowałbym rękami i nogami za kandydaturą Andrzeja Rusko, bo to on rozdaje karty w klubie. Gdy w trakcie meczu jest pożar, to on biegnie go gasić. Patrzy sytuacja po 10. Biegu drugiego finałowego meczu Sparty z Motorem. Wszystkich menadżerów posłałbym do pana Andrzeja po naukę. Nie mam wątpliwości, że Marek Cieślak stał się taki dobry, bo tyle lat spędził w Sparcie. To samo Piotr Baron. Śledź wciąż ma szansę, wciąż dojrzewa. Może kiedyś to zaprocentuje. A wygrywa Ziółkowski, bo taką siłę mają kibice Motoru. Kamil Hynek, Interia: A dla mnie pod nieobecność Śledzia wybór Ziółkowskiego się broni. Motor był rewelacją ligi. Nikt złamanego grosza nie postawiłby na wicemistrzostwo Lublina więc jak nie Ziółkowski to kto. Osobiście nie likwidowałbym tej kategorii, ale może spróbował ją w jakiś sposób zmodyfikować. Menedżera podzielić z prezesem. Bardziej niż wygrana pana Jacka oburzał mnie brak w piątce menedżera Sparty. Ale faktycznie ta mobilizacja kibiców Motoru we wszelkiej maści plebiscytach, w których głosują na "swoich" jak szaleni jest niesamowita. Jeszcze tylko brakowało tego, żeby juniora sezonu zgarnął Wiktor Lampart, albo Mateusz Cierniak, a nie Kuba Miśkowiak. Wtedy to byłoby dopiero przegięcie. Myślę, że kapituła rozważałaby wówczas zmianę zasad głosowania. Ostafiński: Nie powiedziałem, że wybór Ziółkowskiego się nie broni. Zwróciłem jedynie uwagę, że budzi on kontrowersje. Nieco mniejsze niż brak Śledzia, ale jednak. Nie zająknąłeś się jednak słowem o panu Rusko. Powtórzę więc raz jeszcze, że dla mnie on jest menadżerem roku. Co pan na to? Hynek: Ale chyba w trakcie meczów nie goni po parku maszyn w bluzie z napisem menedżer. Śledź paradował kiedyś w koszulce mechanika Milika, ale Rusko raczej nadal piastuje inną w funkcje we wrocławskim klubie. Co nie zmienia faktu, że chciałbym wprowadzenia kategorii prezesa/działacza sezonu. Czuję, że w niektórych przypadkach bylibyśmy świadkami niezłego kabaretu. Ostafiński: Kpisz sobie, a ja poważnie pytam. Zauważ, że w całej tej żużlowo-menadżerskiej mizerii wyróżniają się ludzie, którzy terminowali u prezesa Rusko. Cieślak, Baron, Dobrucki też jest innym szkoleniowcem niż przed wrocławską przygodą. Sparta to twarda szkoła życia, ale warto ją zaliczyć. A odpowiadając na twoje żarty, zrobiłbym w kategorii trener/menadżer trochę takie freestyle’u i dopuściłbym prezesów, którzy są w parku maszyn i podejmują decyzje, mówiąc trenerowi: to zrób tak, a to tak. Hynek: Wiesz co, to fajnie być trenerem Sparty. Dziwię się, że ludzie stamtąd uciekają. Chyba złożę aplikację, bo tam nic tylko przyglądać się prezesowi w parkingu i od razu skacze ci poziom wtajemniczenia do góry. Ciepła posadka, ok, pewnie parę razy się dostanie po uszach, ale generalnie comiesięczna niezła wypłata na koncie, dobry żużel co weekend za darmo i jeszcze spijasz śmietankę, bo ty jesteś twarzą tego sukcesu. Czasami przeczytasz tylko złośliwy komentarz, że jesteś słupem, albo padem do sterowania, którego trzyma w rękach prezes. Tylko kogo to tak naprawdę obchodzi. Z brakiem nominacji na menedżera sezonu też pewnie bym sobie poradził. Trochę na gali głupio, ale to tylko jeden dzień w roku. Ostafiński: Ja podaję konkretne nazwiska, a to o słupach i padach. Może Śledź nie potrafi się w tym odnaleźć. Może próbował, ale nie wyszło. Cieślak był trenerem dziesięć lat, Baron sześć, a ty mówisz, że wszyscy uciekają. Hynek: Śledź był bliski odejścia, Dobrucki nie był tak długo, jak Cieślak i Baron. Teraz odchodzą dyrektor sportowy i toromistrz. I nie mów mi, że idą za kasą do Torunia, bo gdyby Sparta chciała, to by ich spokojnie zatrzymała. Nie tylko prezes Sparty schodzi do parku maszyn. A co ty nagle takim adwokatem pana Rusko zostałeś? Startujesz na wakat toromistrza? Ostafiński: Nie startuję. I nie nagle, bo zawsze twierdziłem, że Rusko jest w te klocki najlepszy. W tym roku był najlepszy, bo zbudował skład od A do Z według pewnej koncepcji i wygrał ligę. Sparta popełniła jeden taktyczny błąd w meczu, na którym prezesa nie było. Więcej nie powiem. A myślę, że przyjdzie taki czas, że zapytamy dyrektora i toromistrza, o co poszło. Wtedy twoja ciekawość zostanie zaspokojona.