Wrocławianie przegrali z Apatorem 44:45, chociaż prowadzili od 1. do 14. wyścigu! Remis w ostatniej gonitwie dawał gościom osłabionym brakiem Roberta Miskowiaka i Jarosława Hampela zwycięstwo, jednak wydarzenia z tego wyścigu na długo pozostaną w pamięci obserwatorów. Spod taśmy na podwójne prowadzenie wyszli Crump i Puszakowski. Zawodnik "Aniołów" zaczął się jednak gubić, bowiem najpierw wyprzedził go Andersen, a gdy na czwartym okrążeniu to samo uczynił Słaboń, torunianin próbując się zrewanżować, spowodował upadek Kanadyjczyka z polskim paszportem. Arbiter nie dopatrzył się jednak winy jeźdźca Apatora i ... wykluczył Słabonia! "Puszakowski był wolny, najwyraźniej przełożył się z myślą o szybkim wyjściu spod taśmy. Po prostu staranował Słabonia. Naszym zawodnikom zabrano zwycięstwo, które wywalczyli sobie na torze. Już trzy kolejki temu powiedziano mi, że w Toruniu jesteśmy bez szans" - żali się Andrzej Rusko. "To jakiś kabaret z tym sędziowaniem. Dlatego składamy protest. Dosyć tego! Przy dwuosobowym Kolegium Sędziów decydujący głos ma pan Karwan (jednocześnie prezes Apatora i przewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego - przyp. red.). To jest paranoja! - dodał prezes WtS-u Atlas Wrocław. Zobacz wyniki i zdobywców punktów w ostatnich spotkaniach żużlowej ekstraligi