Kamil Nowacki ma w sportowym życiu pecha. Nie składa jednak broni. Na sezon 2022 podpisał warszawski kontrakt (bez ustalonych warunków finansowych i bez gwarancji jazdy) z Moje Bermudy Stalą Gorzów i czeka na telefon od potencjalnego pracodawcy. Kamil Nowacki wciąż wierzy w to, że może być dobrym żużlowcem - Sport rzuca mi kłody, w minionym sezonie praktycznie nie mogłem jeździć przez kontuzje. Najpierw łopatka, potem mięsień pod łopatką, a na końcu nadgarstek. Na szczęście dwa tygodnie temu wyciągnąłem z ręki drucik. Została mi śrubka, ale już jest ok., mogę trenować i robię to. Mam swoje cele, nie zamierzam się poddawać - mówi Nowacki. Zawodnik, który jeszcze w tym roku jeździł jako junior, wciąż wierzy w to, że jeszcze może osiągać satysfakcjonujące go wyniki. - Stać mnie na to. Muszę tylko wejść w sezon ze spokojną głową i trafić ze sprzętem. Fizycznie będę gotowy, bo przygotowania zacząłem wcześniej niż rok temu - opowiada. Rok temu Kamil Nowacki zainwestował dużo kasy w sprzęt Przygotowanie sprzętowe wydaje się w jego sytuacji największym wyzwaniem. Podpisał w końcu kontrakt, który nie gwarantuje mu niczego. - To akurat nie jest kłopot, bo rok temu wydałem na przygotowania każdą złotówkę, którą dostałem z klubu - przekonuje. - A z racji tego, że jeździłem mało, to praktycznie niczego nie zużyłem. Nawet nie muszę robić wielkich remontów. Nowacki ma dużo swojego sprzętu, bo jeszcze w czasach jazdy w Ostrowie podpisywał kontrakty zawodowe. Dużo inwestował i nie potrzebuje setek tysięcy, by wyjechać na tor. - To, co zarobię u taty, wystarczy na podstawowe rzeczy, które muszę wymienić - zapewnia. Wychowanek Stali jest zdeterminowany, by wrócić. Nie ma w nim pokusy, by zamienić motocykl na ciężarówkę. - Dla mnie jazda ciężarówką jest bardziej stresująca niż wyścigi na motocyklu. To drugie znam, a ciężarówka to nowe dla mnie zajęcie. Sezon się skończył, mam więcej wolnego czasu, więc to robię. Przygotowanie do sezonu 2022 jest jednak dla mnie priorytetem, chcę wrócić - kwituje.