Za nami pierwszy przedsezonowy sparing. Pierwszoligowiec z Bydgoszczy okazał się lepszy od przedstawiciela PGE Ekstraligi z Torunia. Przeglądając niektóre publikacje, wpisy, czy komentarze po tej kontrolnej przejażdżce można się naprawdę setnie ubawić. Mało tego, są już wyciągane pierwsze konstruktywne wnioski. Blado wypadł krajowy trzon eWinner Apatora - Przedpełski, Miedziński i Musielak. Przypomnijmy, że ostatnich dwóch walczy o jedno miejsce w składzie na sezon 2021. Słabszy ma teoretycznie zostać wypożyczony, ale, czy tak się rzeczywiście stanie, przy rozkręcającej się fali zakażeń wśród żużlowców, już głowy uciąć sobie nie dam. Wracając do meritum, objeżdżają ich choćby Tarasienko i Bellego, a więc goście, którzy jeszcze niedawno występowali na drugoligowym froncie. W necie wrze. Pierwsi, naczelni komentatorzy budzą się z zimowego snu. "Apator nie będzie miał żadnego pożytku z Polaków, jadą piach teraz, to na pewno w lidze będzie tak samo". "Łotysz i Francuz będą w wielkiej formie, absolutny top". "Apator przespał okno transferowe, trzeba było pozbierać Polonii liderów". Brakowało tylko nagłówka zbiorczego: "Sensacja w Bydgoszczy", bo to, że Zengota zacznie sezon z wysokiego C wiemy zanim zdążył wsiąść na motocykl. Generalnie po jednym test meczu wiemy już, że Tomasz Bajerski nie będzie miał żadnego pożytku z swoich polskich muszkieterów. To działa też w drugą stronę. Gorzej dla takiego jegomościa za klawiaturą, gdy żużlowiec w sparingach nie imponuje, a w lidze rozstawia rywali po kątach. Houston mamy problem, teza obalona. Często zapominamy o oczywistych oczywistościach, że prowadzenie programu w meczach sparingowych jest po to, aby zająć czymś ręce, albo rozpisać długopis przed startem ligi. Zawodnicy, zwłaszcza, ci po tygodniu treningów rozprostowują kości, sprawdzają zeszłoroczny sprzęt, który nadaje się do kosza, a który ewentualnie odłożyć jeszcze do szafy na czarną godzinę. Ale lepiej chlapnąć, że ktoś jest w lesie z przygotowaniami. Jedno nie ulega jednak wątpliwości, sparingi mogą zawodnika mentalnie podbudować. Pamiętam jak Greg Hancock podpisał kontrakt w Toruniu, a potem w spotkaniach towarzyskich dostawał łomot. Nie łapał się na szprycę rywalom, notował jakieś marne zdobycze. Kibice w płacz. Mieliśmy dostać petardę, a pewnie będzie niewypał. "Dziadek" już dawno najlepsze lata ma za sobą. Apator nieźle umoczył - wołano. W sezonie był znakomity i zamknął usta krytykom. Pamiętam też Wiktora Kułakowa, który zanim w 2019 roku wykręcił pierwszą średnią na koniec sezonu, w sparingach Unii Tarnów przeciwko Wilkom Krosno i Motorowi Lublin był wolny jak żółw. Wszyscy się bali, że Rosjanin będzie jeździł do tyłu i trakcie rozgrywek. I tu rzeczywistość paru mądrali sprowadziła na ziemię. Zasada pokaż mi swoje punkty w sparingu, a powiem ci jaki będziesz miał sezon akurat w sporcie żużlowym nie obowiązuje i warto, to sobie na przełomie marca i kwietnia uzmysławiać. W ferworze emocji, można nieraz nieźle odlecieć, a w internecie przecież nic nie ginie. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź