Siadał na traktor, naprawiał dmuchaną bandę i taśmę startową, z Leonem Madsenem o mały włos nie złapał się za fraki, menedżerów zmieniał ostatnio jak rękawiczki, a lokalni kibice szykowali dla niego taczki. Z prezesem ROW-u Rybnik - Krzysztofem Mrozkiem na nudę nigdy nie mamy prawa narzekać. A on sam lubi być w centrum uwagi i zawsze tam gdzie coś się dzieje. Teraz szef Rekinów wypowiada wojnę hejterom internetowym. W nowym cyklu na stronie klubowej zatytułowanym "Żużel bez pudrowania" zamierza bawić się w policjanta ścigającego chamstwo i patologię, jakiej w sieci na pęczki. Wszystkie tematy będzie dokładnie opisywał, a tzw. trolli sprowadzał przed opinią publiczną do parteru. Wirtualny świat pełny jest ścieku. Łatwo siąść za klawiaturą, nabazgrać coś bez pomyślunku, a potem szybko tego żałować. Wielu wydaje się, że sprzed ekranu monitora, pod przykrywką pseudonimu może nawrzucać dowolnej osobie, czuć się przy tym anonimowym i nie liczyć się z konsekwencjami. Sęk w tym, że w internecie nic nie ginie. Mrozek, który nigdy nie bał się artykułować swoich poglądów, z pomocą zaufanych kancelarii prawnych tępi delikwentów, którzy rzucają w jego oraz klubu stronę bezpodstawne oskarżenia. Robi screeny i kieruje sprawy do sądu. Paru delikwentów już zostało zlokalizowanych i zapłaciło za swoją głupotę. Pieniądze z wygranych spraw idą na szkolenie młodzieży. Internetowi wojownicy wymachujący plastikową szabelką dokładają się do sekcji miniżużla - Rybki Rybnik. Mrozka nie przeraża fakt, że bardzo często jest to czasochłonna walka z wiatrakami. On jak Bogusław Linda w kultowym filmie Psy działa w imię zasad. Ale akurat kinematograficzne porównania są tutaj jak najbardziej na miejscu. Kilka lat temu robił za Jamesa Bonda. Na plakacie promującym sezon 2017 wcielił się w agenta 007. W tle były wybuchy i żużlowcy. Wtedy nikt nie przypuszczał, że Mrozek, którego znakiem firmowym są ciemne Ray-Bany, koszula, krawat i sumiasty wąs, faktycznie weźmie się ostro za hordę tzw. napinaczy. Inicjatywa Mrozka godna jest jednak pochwały. Być może za nim pójdą kolejni prezesi. A jeśli nie, to przynajmniej prezes ROW-u dał jasny sygnał, że on sobie na głowę wejść nie da i ktoś się dwa razy zastanowi, czy warto pójść o jeden most za daleko, bo kiedy puści się klawisz Enter na refleksję i otrzeźwienie będzie już stanowczo za późno. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź