W sobotni wieczór "Biało-czerwoni" na stadionie w Manchesterze zdobyli tytuł najlepszej drużyny świata. W wielkim finale pokonali Anglików, broniących tytułów Szwedów oraz Australijczyków. To szósty złoty medal Cieślaka w trakcie blisko 10-letniej pracy trenerskiej z reprezentacją seniorów. Jak zapewnił, każdy sukces cieszy tak samo. - Rutyny przy tym się nie nabierze, bo przecież w każdym przypadku była inna sytuacja i inna drużyna. Kiedyś to Tomek Gollob i Jarek Hampel decydowali o wyniku, dziś mamy młodych zawodników. Średnia wieku tego zespołu to 23,5 roku. Nikt nie miał tak młodego składu. Dlatego radość po takim zwycięstwie zawsze jest podobna - powiedział szkoleniowiec. Jak dodał, kluczem do sukcesu była wyjątkowa współpraca wszystkich zawodników. - Każdy wyścig był analizowany, szukaliśmy prawidłowych ścieżek do jazdy. Nie start decydował, ale dobre rozegranie pierwszego łuku. Później dużo punktów zdobywaliśmy startując z trzecich i czwartych pól, bo znaleźliśmy na to sposób. Krzysiek Kasprzak w swoim drugim biegu pokazał, jak można to zrobić. Współpraca była także w kwestii ustawienia przełożeń, gaźnika czy zapłonu. Kolektyw pracował na ten wynik - podkreślił. Po zwycięskim półfinale w Vojens szkoleniowiec podjął bardzo trudną decyzję - odstawił od składu Macieja Janowskiego, a w jego miejsce w finale pojechał Kasprzak. Żużlowiec Stali Gorzów w Manchesterze zdobył osiem punktów. - Maciek jest współtwórcą tego sukcesu, bo przecież był w półfinale. Przed zawodami wysłał mi sms-a, w którym mobilizował nas do walki, po finale gratulował nam sukcesu. Medalu nie dostał, może PZMot +załatwi+ dodatkowy, bo zasłużył na niego - zaznaczył Cieślak. Od wielu lat w Drużynowym Pucharze Świata liczy się pięć-sześć reprezentacji. Rywalizacja toczy się między Polską, Szwecją, Danią czy Australią. Czasami włączają się Anglicy i Rosjanie. Cieślak zapewnił, że wygranie tych zawodów nie jest łatwą sprawą. - Przypomnę, że ostatni złoty medal zdobyliśmy trzy lata temu. Nie można deprecjonować tego tytułu, że kogoś tam w finale zabrakło. Nie jestem malkontentem. Wygrywaliśmy DPŚ także wtedy, gdy inne reprezentacje były silniejsze i jeździli tacy żużlowcy, jak Leigh Adams, Jason Crump czy Tony Rickardsson. Wówczas też szukano dziury w całym. Powiem inaczej, gdybyśmy wczoraj przegrali, to nikt by na nas suchej nitki nie zostawił. Gdy ja byłem zawodnikiem, te finały też takie były, o medale rywalizowały cztery kraje. Taki jest po prostu żużel - opowiadał. Póki co, nie zamierza kończyć swojej pracy z reprezentacją, z którą niemal każdego roku zdobywa medal. - O lasce nie chodzę, garbaty nie jestem, więc dlaczego miałbym rezygnować... - zastanawiał się z uśmiechem. Po zwycięskim finale prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek na Twitterze pogratulował sukcesu żużlowcom i trenerowi. Żartobliwie też zasugerował, że następcą Adama Nawałki mógłby zostać Marek Cieślak. - Oczywiście, że czytałem wypowiedź Zbyszka. Odpisałem mu: +Dzięki Zibi, myślę, że dam radę+ - odparł żartobliwie szkoleniowiec.