Pierwszą rysą tej idealnej koncepcji był fakt, że całej "listy życzeń" zrealizować się nie dało. Cieślak musiał z niej wykreślić Andreasa Lyagera i Grzegorza Zengotę, których nie udało się namówić na przenosiny do Rybnika. Na papierze skład ROW-u i tak jednak prezentował się imponująco. 71-latek dobrał "żołnierzy", którzy przynajmniej na rybnickim torze mieli dominować. "Twierdza" przy Gliwickiej 72, miała być kluczem do awansu, a wygrany w imponujących rozmiarach inauguracyjny pojedynek z Cellfast Wilkami Krosno, tylko w tym wszystkich utwierdził. Po kolejnym meczu, pechowo zremisowanym w Gdańsku, odjechanym bez zarażonego koronawisem Michaela Jepsena Jensena, bukmacherzy widzieli już w rybniczanach murowanego kandydata do awansu. Trener Marek Cieślak wybrał najgorzej Im dalej w sezon, tym było jednak gorzej. Kacper Gomólski po świetnym początku zagubił się kompletnie, mający być odkryciem eWinner 1. LŻ Wiktor Trofimow robił więcej wiatru, niż punktów, a "lokomotywie", którą miał być Jepsen Jensen zupełnie zabrakło pary. W efekcie trener Cieślak musiał ściągać na pomoc rewelacyjnie spisującego się w Szwecji, Pontusa Aspgrena. Ten pomógł, ale też zaburzył atmosferę w rybnickiej drużynie. Jepsen Jensen bowiem w końcu się przebudził i nagle przed play offami trener Cieślak miał trzech równej klasy zawodników zagranicznych. Wybrał najgorzej jak mógł, przed pierwszym meczem półfinałowym odsuwając od składu najskuteczniejszego z nich - Siergieja Łogaczowa. ROW nie był w stanie wypracować sobie jakiejkolwiek przewagi nad Arged Malesą, a rewanż w Ostrowie zakończył się prawdziwą klęską, chociaż zapowiedzi przed nim były buńczuczne. To spotęgowało tylko rozczarowanie kibiców, którzy powoli zaczynają już tracić wiarę, że pod rządami prezesa Mrozka 12-krotni mistrzowie Polski będą jeszcze w stanie na stałe zagościć w PGE Ekstralidze. Weteran Rune Holta przeszedł samego siebie PLUSY: Rune Holta - Norwega z polskim paszportem kibice witali w Rybniku z mieszanymi uczuciami. Liczyli, że jeśli będzie w stanie błyszczeć, to tylko na domowym torze. Tymczasem 48-latek odjechał kapitalny sezon, kończąc go na 8. miejscu w rankingu najskuteczniejszych w lidze. Na własnym torze był prawie nieuchwytny (średnia 2,488 pkt/bieg), ale solidnie punktował też na wyjazdach (1,8). Teraz fani nie wyobrażają sobie by weterana mogło zabraknąć w składzie na przyszły sezon. Debiutant. Od czasów Kacpra Woryny nie było w Rybniku większego talentu! Wszyscy po cichu odliczali dni do 16. urodzin Pawła Trześniewskiego, spodziewając się, iż może być wzmocnieniem ROW-u. Nikt jednak nie oczekiwał, aż takiego popisu. Tymczasem młodziak w pierwszym meczu ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk zdobył 5 punktów i bonus. Potem w play off trochę przerosła go presja i zawiódł brak doświadczenia w dopasowaniu sprzętu. Wszystko to powinno zaprocentować już w 2022 roku. Gdzie ta twierdza ROW-u? MINUSY: Co z tym torem? Własny tor miał być w tym sezonie prawdziwym atutem rybniczan. Tymczasem, zwłaszcza po dosypaniu nawierzchni, stał się wręcz handicapem gości. Rybniczanie męczyli się na nim nawet z potężnie osłabionym Orłem Łódź! Mariusz Staszewski, były zawodnik rybniczan, a obecnie trener najgroźniejszego rywala - Arged Malesy Ostrów Wlkp. czytał go zaś jak otwartą książkę, dwa razy prowadząc swoich podopiecznych do wyjazdowych wygranych. Jeśli ROW chce się w przyszłym roku liczyć w walce o awans, to muszą jakoś ten problem rozwiązać. Problem, który pojawił się już w 2020 roku, za kadencji Lecha Kędziory w PGE Ekstralidze. Już wtedy rybniccy żużlowcy narzekali, że zbyt wiele osób wtrąca się w przygotowanie nawierzchni i rzadko kiedy na mecze przygotowana jest ona tak samo jak na treningi. Michael Jepsen Jensen. Duńczyk chyba nie spodziewał się, że eWinner 1.LŻ może być aż takim wyzwaniem. Przeniósł się przed sezonem 2021 do Rybnika z ekstraligowego Falubazu Zielona Góra i miał być gwiazdą. Tymczasem rzeczywistość okazała się brutalna. Facet, który miał być najskuteczniejszy w całej lidze, ledwo zmieścił się w czołowej dziesiątce. Czy chciał przyoszczędzić na sprzęcie, czy zbyt lekko podszedł do przedsezonowych przygotowań? Opinie są różne. Lekcja na pewno będzie jednak dla niego bolesna, bo dziś nikt się w eWinner 1.LŻ o jego kontrakt nie bije, tak jak przed rokiem. Nawet w Rybniku mają wątpliwości czy warto dać mu kolejną szansę. Wojna prezesowi Mrozkowi nie wyszła Cytat sezonu: - Wciąż wierzę w to, że to nasz zespół będzie w niedzielę cieszył się z awansu do finału. Nie poddajemy się, jedziemy do Ostrowa na wojnę! Warto będzie zasiąść w niedzielę na stadionie w Ostrowie lub przed telewizorami, bo to będzie bój, którego dawno żużlowy świat nie widział. Mobilizacja jest maksymalna - zapowiadał prezes Krzysztof Mrozek przed rewanżowym półfinałem play off z Arged Malesą Ostrowem Wlkp. ROW miał odrobić jednopunktową stratę z pierwszego pojedynku i efektownie wjechać do finału. Skończyło się nokautem 31:59. - Tak jak kibice mówili, pojechaliśmy na "wojnę", ale zapomnieliśmy zabrać ze sobą "karabinów". Nie wywiesiliśmy "białej flagi", ale nasza postawa jako zespołu, wyglądała żenująco słabo. Ostrów nas zmiażdżył w zasadzie pod każdym względem i na starcie i na trasie. Tragedia. W tym miejscu należy tylko i wyłącznie wszystkich naszych kibiców gorąco przeprosić. Nic więcej - skomentował prezes ROW-u, któremu tegoroczny nokaut marzeń o awansie do PGE Ekstraligi nie wybił z głowy. Wygląda na to, że w przyszłym roku może być o ich realizację jednak jeszcze trudniej.