To stąd przez lata wychodziło wielu wspaniałych żużlowców. Ostatnim przykładem jest Krzysztof Kasprzak. Co prawda ten sezon nie był udany dla "Kaspera", jednak pamiętać należy, że zawodnik kilkakrotnie ulegał w tym roku kontuzji i to z pewnością wpłynęło na jego postawę. Niestety dla "Byków" nie widać następców Kasprzaka. Na skuteczność juniorów w tegorocznych rozgrywkach narzekał zaraz po zakończeniu zmagań prezes Unii Leszno Józef Dworakowski. - Juniorzy byli naszym słabym elementem. Przy takich nakładach finansowych, jakie tu włożyliśmy, oczekiwałem czegoś więcej. Porównałem dorobek punktowy młodzieżowców Apatora Toruń w tym roku ze zdobyczą naszych reprezentantów i wypadło to bardzo słabo dla - zauważył. I nie można nie przyznać słuszności sternikowi Unii Leszno. Młodzi Adam Kajoch i Mateusz Jurga najczęściej ubierali plastron z "Bykiem" i poza kilkoma przebłyskami, prezentowali się w Ekstralidze dość słabo. W imprezach juniorów odnieśli kilka sukcesów - dobry start Jurgi w brązowym kasku i drużyny w MDMP, jednak nie znalazło to odzwierciedlenia w meczach ligowych. Unia Leszno potrzebuje silnego młodzieżowca, by móc w przyszłym roku włączyć się do walki o medale DMP. Przeglądem juniorów mógł stać się Memoriał im. Alfreda Smoczyka rozegrany na koniec sezonu na leszczyńskim stadionie. Jednakże poza paroma wyjątkami młodzi żużlowcy nie zachwycali: - Jeśli chodzi o młodych zawodników, to bardzo dobrze zaprezentował się Paweł Hlib. Jednak wiadomo, że to już doświadczony junior. Myślę, że T. Jonasson i P. Hougaard pomimo skromnego dorobku punktowego udowodnili, iż drzemie w nich duży potencjał i do nich będzie należała przyszłość. Dużo lepiej od wymienionej dwójki Skandynawów wypadł N. Klindt. W tym przypadku było widać, że ten zawodnik odjechał cały sezon na polskich torach i dużo się w tym czasie nauczył - powiedział Sławomir Kryjom z Unii Leszno. "Bykom" potrzebny jest zawodnik pokroju Klindta lub Hliba, gwarantujący niemal w każdym meczu przyzwoitą zdobycz punktową. Poszukiwania wciąż trwają. Czy przyniosą taki owoc, jakim było dla wrocławian pozyskanie Duńczyka, czas pokaże. Konrad Chudziński