Klindt urazu doznał w pierwszych tegorocznych startach. Miesiąc temu w trakcie sparingowego meczu na Wyspach Brytyjskich upadł na tor, czego efektem stała się kontuzja barku. Początkowo wydawało się, że przerwa w startach trwać będzie 3 tygodnie, jednak lekarze szybko zmienili decyzję i nakazali Skandynawowi 6-tygodniowy rozbrat ze speedwayem. Duńczyk chce jednak w najbliższych dniach wrócić do żużla, by wziąć udział w finale skandynawskim elimenacji do Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Impreza zaplanowana jest na 12 maja. "Wiem że będzie bardzo ciężko, w końcu tylko 7 zawodników i rezerwowy wchodzi dalej. Moim celem jest wygranie tych zawodów i zdobycie tytułu Mistrza Skandynawii do lat 21, ale wiem, że będzie to trudne zadanie wygrać z Thomasem Jonassonem, Mortenem Risagerem, Robinem Tornqvistem czy Kennethem Hansenem. Nigdy nie startowałem w Motali, ale widziałem mecze Elitserien z tego toru, i wydaje mi się, że będzie mi pasował. Jeśli pomoże mi Kenneth Bjerre, dla którego to tor domowy w Szwecji, to mam bardzo duże szanse" - mówi Klindt na łamach swojego serwisu internetowego. Wraz z powrotem na tor Nicolai liczy na wejście do składu Atlasu Wrocław. To jednak nie będzie łatwe zadanie. Jego kontuzja otwarła drogę Chrisowi Holderowi, z którego postawy zadowolony jest Marek Cieślak. "W tej chwili najlepszym juniorem wydaje mi się Chris Holder, zaraz za nim jest Nicolai Klindt" - mówi trener Drużynowych Mistrzów Polski. Czas pokaże czy Klindt zdoła wrócić do żużla na tyle efektownie, by odzyskać pozycję juniora w ekipie z Wrocławia. Konrad Chudziński