"Żurawie" walczą w drugiej czwórce o uniknięcie baraży, choć przedsezonowe plany i zapowiedzi były dużo bardziej ambitne. Jednakże wzmocnienie składu takimi gwiazdami, jak Nicki Pedersen i Rune Holta, to, jak się okazało, za mało na Ekstraligę. Wydaje się jednak, że dorobek rzeszowian wcale nie jest taki zły, a jeżeli kierownicy Stali dokonają zimą wzmocnień, to powinna nastąpić progresja wyniku. Niepokoi jednak to, że Stal Rzeszów, to kolejny polski zespół, który w nieprzyjemnej atmosferze żegna się z Norwegiem - Holtą. Choć trudno z całą pewnością stwierdzić, po której stronie leży racja, to widać wyraźnie, że w Rzeszowie postanowiono być konsekwentnym w stosunku do obcokrajowca. Mimo, że "Żurawie" jechały w Lesznie ważny mecz, w ich składzie nie pojawił się Norweg. O ocenę sezonu oraz zawodników, a także o konflikt z Rune Holtą zapytaliśmy trenera beniaminka - Janusza Stachyrę. Jak ocenia pan dorobek drużyny w tym sezonie? Janusza Stachyra: Wydaje mi się, że nie jest źle. Z całą pewnością nie wszyscy są zadowoleni z takiego rezultatu, lecz trzeba to chłodno ocenić. Ja nie narzekam. Z pewnością jest pan zadowolony z postawy Nicki Pedersena, który wiele punktów dokłada do dorobku drużyny... Janusza Stachyra: Zgadza się. Nicki w tym roku naprawdę dobrze jeździ w Polsce. Zazwyczaj potrzeba mu jednego, a najwyżej dwóch wyścigów, by się dopasować. Potem jest już nie do przejścia. Jest tak przede wszystkim dlatego, że Duńczyk niezwykle szybko wyciąga wnioski. Widać to było chociażby w ostatnim meczu w Lesznie. Jechał tam z Adamsem trzy razy i dwa razy wygrał. Poległ tylko w pierwszej konfrontacji, a jestem przekonany, że gdyby ten pierwszy wyścig miał nieco łatwiejszy, to wszystko by poukładał i ani razu nie przegrał z Australijczykiem. Współpraca z Rune Holtą nie układa się już tak dobrze. Czy zobaczymy go jeszcze w barwach Stali? Janusza Stachyra: Nie, z pewnością Rune Holta nie pojawi się już w naszej drużynie. Nie jest to tylko decyzja na ten sezon, ale i w przyszłym roku musi on szukać innego pracodawcy. Punkty Holty przydałyby się jeszcze "Żurawiom"... Janusza Stachyra: Holta nie prezentował się w meczach za dobrze. Wystawiałem go zwykle tak, że w wyścigu stawał przeciwko obcokrajowcowi z przeciwnej drużyny i młodzieżowcowi. Zdobywał wówczas 2 oczka, przyjeżdżając na linię mety za stranieri. Zwycięstwo nad juniorem to za mało, jak na takiego zawodnika. Dlatego sądzę, iż nie jest to aż tak duża strata. Wydaje mi się, że silnym punktem w pana drużynie był w tym roku Tomasz Rempała. Tymczasem i on nie wystąpił w Lesznie. Janusza Stachyra: Tomek bardzo słabo pojechał w Rybniku. Zupełnie nie umiał się tam znaleźć, stąd jego absencja. Zwycięstwo w Lesznie było blisko, a ono właściwie z pewnością uchroniłoby was od baraży... Janusza Stachyra: Tak, zabrakło przede wszystkim punktów Macieja Kuciapy. Uważam, że gdyby każdy z zawodników zdobył o 1 punkt więcej, to byłoby po meczu. Chociażby w wyścigu młodzieżowców było nas stać na lepszy wynik, ale go nie uzyskaliśmy. A punkty tam zdobyte też wpłynęłyby na końcowy rezultat. W późniejszej fazie zawodów czekaliśmy, aż gospodarze odskoczą na 6 punktów, by zastosować rezerwę taktyczną. Wymieniłem wtedy całą parę. Zawsze tak robię, bo zmiana tylko jednego zawodnika jest bez sensu. Ratuje się co najwyżej remis, a wynik pozostaje bez zmian. Gdy startuje dwóch silnych zawodników, odrabia się straty i to nam się udało. Niestety mecz i tak przegraliśmy. Pana posunięcie taktyczne okazało się bardzo skuteczne... Janusza Stachyra: Wszystkie swoje decyzje staram się wcześniej dokładnie przemyśleć. Tak jest między innymi z rezerwami - zawsze stosuję ten manewr, że wymienia całą parę. Niczego nie robię bez zastanowienia i dotyczy to całości prowadzenia drużyny. Rozmawiał: Konrad Chudziński