Kamil Hynek, Interia.pl: Jak przebiega rehabilitacja po złamaniu kości udowej? Piotr Świercz, junior Unii Tarnów: Wszystko w jak najlepszym porządku. Operacja się udała. Miałem znakomitego doktora, który wykonał zabieg profesjonalnie. Od poniedziałku co piątku uczęszczam na rehabilitację. Jestem przekonany, że na początek sezonu będę gotowy w stu procentach i ten rytm przygotowań nie będzie zaburzony. Ktoś zapyta, a po ci był ten Łańcuch Herbowy w Ostrowie. Kontuzji doznałeś w ostatnich zawodach sezonu. - Taki sport. Gdybym umiał przewidywać przyszłość pewnie do tego Ostrowa bym nie pojechał. Tylko, że to duże uproszczenie, bo nawet jak wyjdziesz z domu możesz się potknąć i nabić sobie guza. Można spotkać się z opiniami, że klub z Tarnowa nie miał tak utalentowanego wychowanka od czasów Kuby Jamroga, czy Ernesta Kozy. Nie wspominając już Janusza Kołodzieja i Marcina Rempały. - Wymieniłeś duże nazwiska. Te porównania bardzo mi schlebiają, ale staram się nie nakładać na siebie presji. Jestem w młodym wieku, dopiero starcie przygody z żużlem i nic nie muszę, tylko mogę. Zrobię jednak co w mojej mocy żeby te wyniki szły z każdym rokiem w górę. Dopiero siedemnaście lat na karku więc siłą rzeczy nie miałeś okazji zobaczyć na żywo w barach Unii Tarnów Tomasza Golloba, Tony’ego Rickardssona, młodego Kołodzieja. Włączasz sobie na youtube stare mecze i obserwujesz jazdą dawnych gwiazd Jaskółek? - Sporo zawodów oglądam. Wzoruję się na zawodnikach, których wymieniłeś. Powiedzmy, z mojej epoki najbardziej odpowiada mi styl jazdy Bartka Zmarzika. Jego technika jest bajeczna. Analizuję, jak ci czołowi żużlowcy ustawiają się pod taśmą, co wyprawiają na trasie, jaki ścieżki obierają. Teraz, w zimie tego czasu jest więcej, dlatego internet będzie częściej odpalany. Twoja historia z początków kariery i Janusza Kołodzieja jest dość podobna. Jego talent wykuwał się na drugoligowych torach, w trudnym dla żużla w Tarnowie okresie. - Nie jesteś pierwszą osobą, który mi to przypomina. Faktycznie podążamy podobną drogą, ale Janusz Kołodziej jest jeden. Ja nazywam się Piotr Świercz i chcę zapisać swoją kartę. Nie zwracam uwagi na takie porównania. Twoimi silnikami opiekuje się Jacek Rempała? - Tak, wszystkie jednostki jakie mam, wychodzą spod jego ręki. Jestem z tej współpracy bardzo zadowolony i w kolejnych rozgrywkach nie mam zamiaru niczego zmieniać. W minionym sezonie wycisnął z moich jednostek "resztki soków". Mówiąc szczerze, były słabe, nie nadawały się już na poziom drugiej ligi, a pan Jacek odprawił nad nimi jakieś czary, że nieźle jechały. W sezonie 2022 będziesz już dysponować świeżymi silnikami? - Klub powiedział, że sprzęt ma być nowy więc liczę na to, że wywiąże się z obietnicy A na co twoim zdaniem będzie stać Unię w przyszłym roku? - A to się dopiero okaże (śmiech). Z fusów wróżyć jest bardzo łatwo. Ten sport jest tak nieprzewidywalny, wystarczy jedna kontuzja i wszystko obraca się o sto osiemdziesiąt stopni. Świetnym przykładem jest poprzedni sezon w naszym wykonaniu. Nas już na inaugurację dopadła plaga urazów, brakowało kluczowych zawodników, co chwilę ktoś wypadał i w konsekwencji spadliśmy do 2. LŻ. A ty od początku byłeś ukierunkowany na pozostanie w Tarnowie? Dobrze rokujący junior jest teraz w cenie. - Miałem zapytania z dwóch klubów eWinner 1. Ligi, ale bez konkretów. Doszedłem też do wniosku, że regularne występy na torach 2. Ligi będą dla mnie najlepszą opcją. Inna sprawa, że ten ostatni poziom będzie naprawdę mocny. Takich głośnych transferów jeszcze tutaj nie było. Zanosi się na to, że po odejściu Przemka Koniecznego i Dawida Rempały będziesz podstawowym młodzieżowcem tarnowskiej drużyny. - Dlatego tej jazdy, na różnych geometrycznie torach powinienem mieć pod dostatkiem. A tego w tym momencie najbardziej potrzebuje. Odczułeś na własnej skórze, że w klubie się nie przelewa? - U mnie to było najbardziej odczuwalne w kwestiach sprzętowych. Nie miałem nowych silników, bazowaliśmy na starych. Były zatory finansowe, ale mam nadzieję, że w nowym sezonie zarząd oraz prezes staną na wysokości zadania, że do klubu wreszcie zawita stabilizacja. Pojawiło się światełko w tunelu, słychać, że zawodnicy powoli są spłacani. - Jestem pełen optymizmu, ponieważ widzę na co dzień jak pan Grzesiek Habel wypruwa sobie żyły, żeby klub wyszedł z dołka Od którego zawodnika najwięcej się nauczyłeś? - Fajny kontakt złapałem z Rohanem Tungatem. Cenne wskazówki przekazywał mi również Artur Mroczka. Najwięcej słucham jednak trenera. On jest tą osobą, do której w każdej sytuacji mogę walić jak w dym i mi pomoże. Ważne jest to, że on świetnie umie tę wiedzę przekazać. Żyjemy wręcz na przyjacielskiej stopie. Mam do niego ogromny szacunek, bo w gruncie rzeczy dzięki niemu jestem tu gdzie jestem. Teraz jest tez tak, że sezonu 2022 w 2. LŻ na pozycji młodzieżowca mogą jeździć obcokrajowcy. Ma to dla Ciebie znaczenie? - Niespecjalnie. Może jest przez to większa motywacja. W klubie przekazano mi, że będę pierwszym wyborem wśród juniorów i tego się trzymam. Sezon niejednego już jednak zweryfikował więc zobaczymy, co się zdarzy za kilka miesięcy.