Nieco inną wersję przysłał do naszej redakcji Marcin Niewola. Komentarz pozostawiamy użytkownikom... Oświadczenie Marcina Niewola - mechanika Roberta Wardzały w sprawie wydarzeń w karczmie "Rzym". "Tej wypowiedzi miało nigdy nie być. Jestem pełnoletni, odpowiadam za siebie i mam prawo się bronić. W związku z próbą zrzucenia odpowiedzialności przez prezesa Szczepana Bukowskiego na nas jako mechaników i próbą zatuszowania rzeczywistego obrazu sytuacji w karczmie "Rzym" w sposób krzywdzący dla nas nie mamy innego wyjścia jak tylko przedstawić prawdziwą wersję wydarzeń. A do tego mówi się głośno o tym, że to my mamy być ukarani i pozbawieni wstępu na stadion. Jesteśmy tym faktem, co najmniej zdziwieni. Rzeczywiście po meczu cała drużyna wraz z osobami towarzyszącymi świętowała zwycięstwo w karczmie. Impreza była mocno zakrapiana alkoholem. Około 3.00 nad ranem M. Rempała będąc w innym stanie świadomości rozpoczął ze mną bezsensowną utarczkę słowną, w efekcie czego wylał mi na twarz swojego drinka. Siedząca obok mocno rozluźniona żona menagera zespołu R. Kużdżała zaczęła mnie wyzywać używając słów niecenzuralnych między innymi s...j stąd. Na moje pytanie dlaczego, usłyszałem: "bo jesteś od Wardzały, a zresztą mój mąż i tak was wszystkich z Unii w...li i nawet nie będziecie mogli wejść na stadion, szmaciarzu." Trudno komuś nie odpowiedzieć jak jest się wyzywanym. Konsekwencją tej utarczki słownej sprowokowanej przez panią R. Kużdżał był atak pięściami na mnie rozpędzonego między stolikami menedżera zespołu R. Kużdżała, którego stan wskazywał na to, że powinien iść spać. Nie miałem wyjścia, musiałem się bronić. W chwilę później zostaliśmy rozdzieleni. Była chwila spokoju. Kiedy drugi mechanik palił papierosa na zewnątrz, został w ogóle bez przyczyny zaatakowany przez menedżera zespołu, który być może pomylił kolegę ze mną, chcąc dokończyć wcześniej rozpętaną przez siebie bójkę, po czym ochrona obiektu rozdzieliła ich upominając menedżera, aby wracał do środka i już nie szukał zaczepki. Nie biorący udziału w tych zajściach R. Wardzała chcąc załagodzić sytuację znienacka został uderzony przez mechanika M. Rempała upadając na jeszcze kontuzjowaną rękę, która została mocno nadwyrężona. W ferworze zamieszania zostałem uderzony przez jednego z członków zespołu i nie pozostałem mu dłużny. W całym tym bałaganie brał również udział prezes ŻSSA Unia Tarnów Sz. Bukowski, który w pewnym momencie zaczął popychać mojego zawodnika R. Wardzałę, który apelował o spokój. Robert pozostał bierny wobec tych zaczepek. W obronie zawodnika stanął drugi mechanik. Po pewnym czasie przyjechała policja, która po konsultacjach z ochroną obiektu stwierdziła, że to my zostaliśmy zaatakowani i tylko broniliśmy się i nie ma podstaw dalszych interwencji. Po tej sytuacji jeszcze kilkakrotnie menedżer zespołu próbował wszczynać bójki, to z jednym, to z drugim z nas, mimo wielu upomnień ochrony. Jest mi bardzo przykro, że doszło do takiej sytuacji, zwłaszcza w tym momencie po zdobyciu złota i uważam, że było to nikomu niepotrzebne. Ale to nie moja wina, że niektórzy ludzie po alkoholu są agresywni i się nie kontrolują. Pozdrawiam wszystkich kibiców i trzymajcie za nas kciuki". Marcin Niewola