- Wcale nie musiałem poddać się badaniu, bo byłem już godzinę po pracy - powiedział w rozmowie z x-news Cieślak. - Co innego, gdyby działo się to w trakcie meczu. Nie czuję się winny, bo swoją pracę wykonałem dobrze - dodał. Według medialnych doniesień 65-latek, już po zakończeniu starcia, miał zostać poczęstowany bimbrem przez szkoleniowca gości. Żużlowcy Ostrovii nie zdołali odrobić strat z pierwszego starcia, które przegrali na Łotwie 40:50 i o prawo awansu do PGE Ekstraligi będą musieli powalczyć w barażach.