Duńczyk Kenni Larsen od czwartku przebywa w szpitalu w duńskim Odense w stanie śpiączki farmakologicznej. To efekt nieszczęśliwego postrzału w głowę. W sobotę zielonogórski klub dostał oficjalne oświadczenie rodziny Kenniego, która dementuje poprzednie informacje o udziale w wypadku jednego z mechaników zawodnika. Poniżej treść oświadczenia: "To co się stało Kenniemu to był nieszczęśliwy wypadek. Kenni przeszedł wczoraj operację neurologiczną w celu usunięcia kuli z wiatrówki. Został on po niej poddany śpiączce farmakologicznej i miał w piątek kolejny zabieg. Miał on na celu usunięcie z mózgu dodatkowych płynów, które powodowały dodatkowe ciśnienie w mózgu. Jeżeli jego stan będzie stabilny, to lekarze spróbują go wybudzić za około 2-3 dni. Rodzina Kenniego jest bardzo wdzięczna za wsparcie podczas tak ciężkich chwil." Wczoraj z zielonogórskim klubem skontaktowała się mama Kenniego, która poinformowała o nieszczęśliwym wypadku jaki miał miejsce w czwartek. W jego efekcie zawodnik Falubazu w czwartek o godz. 15.26 trafił do Szpitala Uniwersyteckiego w Odense z raną postrzałową głowy. Tam został zoperowany, a następnie wprowadzony przez lekarzy w stan śpiączki farmakologicznej. - Nasze wstępne ustalenia sugerują, że pistolet wystrzelił, kiedy Kenni był sam. Niestety nie możemy tego potwierdzić, dopóki jest on w śpiączce. Nie ma też bezpośrednich świadków tego zdarzenia - przekazał duńskiemu EkstraBladet Christian Rasmussem, szef policji.