34-letni obecnie żużlowiec trzy lata temu zapowiedział, że tylko jeśli wykręci średnią biegopunktową 2,000 lub wyższą, będzie dalej jeździł. Nie udało mu się to, ale ostatecznie odłożył decyzję o końcu kariery. Przeszedł do Polonii Bydgoszcz, gdzie zaliczył kapitalny sezon. Poprowadził klub do awansu, będąc liderem zespołu i w zasadzie nie zawiódł w żadnym meczu. Został na kolejny rok, ale już tak kolorowo nie było. Choć Brzozowski wcale nie jeździł źle, zrobiono z niego kozła ofiarnego i winowajcę katastrofalnej postawy drużyny. Często wstawiano go do składu i w ogóle nie jeździł. Zdarzały się sytuacje absurdalne, takie jak ta podczas meczu z Unią Tarnów. Brzozowski przywiózł dwójkę i... dalej nie jechał. Przeniósł się więc do OK Bedmet Kolejarza Opole. Miał się tam odbudować i pomóc miejscowym w długo wyczekiwanym awansie do eWinner 1. Ligi. Sezon jednak kompletnie nie potoczył się po jego myśli. Średnia 1,405 to coś, czego absolutnie się nie spodziewał. W trakcie sezonu widać było u niego zniechęcenie i demotywację, a to nie pomagało w poprawie wyników. Mówił nawet, że sam siebie odsunąłby od składu. Pod koniec rozgrywek zaczęły pojawiać się plotki o zakończeniu przez niego kariery. Wkrótce potwierdził je sam zawodnik. Czy Brzozowski na pewno skończy karierę? Brzozowski miał zorganizować w październiku turniej pożegnalny dla kolegów z toru, bowiem przez kilkanaście lat startów zdążył zaskarbić sobie sympatię praktycznie wszystkich osób ze środowiska. Do tych zawodów jednak nie doszło. Są kluby, które dopytują o ostateczną przyszłość żużlowca, bo pasowałby im do składu. Mowa o ośrodkach drugoligowych, które wiedzą że odpowiednio dosprzętowiony i zmotywowany Brzozowski może być liderem danej drużyny. Sam zawodnik na razie jedynie w telewizji powiedział, że chce zjechać z toru. Dla klubów to sygnał, że może decyzja nie jest ostateczna. W przypadku tego zawodnika widać wyraźnie, że ciągnie wilka do lasu. Być może faktycznie Brzozowski jest już żużlem nieco zmęczony i chciałby dać sobie z nim spokój. Z drugiej jednak strony to tej dyscyplinie poświęcił całe życie, a jest jeszcze na tyle młody, by przynajmniej na najniższym szczeblu jeździć skutecznie. Znamy przecież przypadki sportowców, którzy wracali po decyzji o zakończeniu kariery i radzili sobie całkiem nieźle.