Kiedy kilka lat temu Steven Mauer przyjechał na trening do Opola, wprawił wszystkich w osłupienie. Mało znany wówczas nastolatek z Niemiec miał ze sobą dwa busy sprzętu, kilka kompletnych motocykli i profesjonalny team. Nie miał tylko jednej rzeczy - umiejętności. Na wspomnianym treningu pokonywali go wszyscy, łącznie z najmłodszymi obecnymi w parku maszyn. W środowisku przewijała się plotka, że jeden z adeptów zjeżdżając z toru pożyczył sprzęt koledze, a ten na tym pożyczonym motocyklu bez problemu pokonał Mauera. Trudno jednak stwierdzić, ile w tym prawdy. O ile nie może dziwić to, że nawet przy takim sprzęcie Steven nie jest w stanie być dobrym żużlowcem, o tyle konia z rzędem temu, kto wytłumaczy dlaczego jego ojciec, osoba o dużych możliwościach finansowych, znów zbudował w Wittstocku żużlowy kabaret. Jak bowiem inaczej nazwać skład, w którym jest raptem dwóch zawodników, którzy potrafią jeździć. Mowa o Valentinie Grobauerze, swego czasu naprawdę solidnym drugoligowcu oraz nieźle rokującym Lukasie Baumannie. Reszta składu to absolutna katastrofa. Rywale nie chcą Wolfe w lidze. Dlaczego Frank Mauer znowu to zrobił? Już w sezonie 2021 Wolfe Wittstock byli pośmiewiskiem drugoligowych torów. Nie wygrali żadnego meczu, w ani jednym nie byli nawet blisko zwycięstwa. Sukcesem były pojedyncze wygrane biegi. W składzie było jednak kilku żużlowców, którzy coś tam potrafią: Max Dilger, Matic Ivacic czy Sandro Wassermann. Nie wystarczyło to jednak nawet na jedną wygraną w lidze. Mauer pokazał jednak, że dla niego niemożliwe nie istnieje i na nowy sezon zmontował jeszcze gorszy skład. Patrząc na zestawienie personalne, to tutaj sukcesem będzie wyjście z 30 punktów w jakimkolwiek meczu. Postawa niemieckiego biznesmena może dziwić, bo przecież Mauer to w swoim rejonie potentat branży budowlanej. Mógłby ściągnąć do Wittstocka znacznie lepsze nazwiska, ale z jakichś względów mu na tym nie zależy. Jest też druga strona medalu. Bardzo wielu zawodników narzekało na Mauera, mówiąc że niezwykle trudno się z nim porozumieć. Być może zatem nawet próbował dokonać transferów, ale nikt nie chciał u niego jeździć. Fakty są takie, że jeśli Wolfe zostaną dopuszczeni do ligi, możemy być świadkiem sportowej katastrofy. Chyba każdy o zdrowych zmysłach liczy jednak na to, że takiego zlepku amatorów nikt nie będzie chciał oglądać.