Nicki Pedersen, Hans Andersen, Kenneth Bjerre, Bjarne Pedersen, Jesper Jensen i Niels Kristian Iversen postawili sobie przed zawodami jeden cel - ponowne zdobycie tytułu. Zwycięzcy Polacy odebrali im jednak trofeum. - Jechaliśmy najlepiej, jak tylko mogliśmy. Polacy byli jednak tego wieczoru bardzo mocni. Jestem szczerze mówiąc zawiedziony, bo chciałem byśmy drugi raz sięgnęli po Drużynowy Puchar Świat i tym samym obronili trofeum zdobyte przed rokiem. Oczywiście zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że każde rozwiązanie jest możliwe, bo żużel nieraz już pokazał, że wyników nie da się przewidzieć - powiedział Niels Kristian Iversen. Reprezentant Danii nie był do końca zadowolony ze swego występu, choć zdobył w finale 9 punktów. - Udało mi się zdobyć kilka punktów w moich wyścigach. Mogło być lepiej, ale równie dobrze mogło też być gorzej, bo przecież jechali tu najlepsi, a stawka była najwyższa. Zdobyliśmy jednak medal, ale nie ten, który najbardziej by nas satysfakcjonował - mówił rozczarowany Iversen. Zaskoczeniem dla Skandynawów była postawa Australii. "Kangury" typowane były na kandydatów do walki o zwycięstwo, tymczasem właściwie nie odegrały roli w leszczyńskim finale. - Nie wiem, co się stało z Australią, która po dobrym barażu, w finale była słaba. Różnica między Polską a Danią była naprawdę niewielka, ale to gospodarze zdołali przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Za rok postaramy się zrewanżować - zakończył Duńczyk. Konrad Chudziński