Początek należał jednak do przyjezdnych, którzy objęli ośmiopunktowe prowadzenie. W drugiej części spotkania na torze pojawił się - po miesięcznej kontuzji - Janusz Kołodziej. Wraz z Tomaszem Gollobem diametralnie zmienili obraz meczu. - Ciężko mi na razie idzie jazda. Nie życzę nikomu takich kontuzji, jaką ostatnio przeszedłem. W końcu leżałem przez cztery dni w szpitalu. Z tygodnia na tydzień jeżdżę coraz lepiej. Po raz pierwszy przekonałem się zresztą, że te bandy dmuchane są bardzo potrzebne. Byliśmy przygotowani na ciężki mecz i bój. Na szczęście jednak wszystko ułożyło się po naszej myśli - wyznał tuż po spotkaniu Tomasz Gollob (14 pkt.). Drugi z liderów "Jaskółek" na tor wrócił po kontuzji obojczyka. - Początek nie był zbyt ciekawy. Ale później udało nam się odmienić losy spotkania, to dobrze o nas świadczy. Szkoda, że tak późno wszedłem na tor, ale tak rozegrała to prezesura. Szczerze mówiąc, to miałem wejść jeszcze później. Moje determinacja pomogła jednak drużynie, bo zawsze jeżdżę po zwycięstwo. Nadal odczuwam jeszcze ból obojczyka, szczególnie na torach zagranicznych - wyjaśniał Janusz Kołodziej (14 pkt.). W ostatnich spotkaniach bronił honoru Unii Tarnów, ale w niedzielę rozczarował. Lukas Dryml bez punktu zakończył pojedynek z Polonią Bydgoszcz. - Zawszę chcę jechać dobrze. Niestety, ale dzisiaj nie dopasowały się silniki. Miałem problemy z przystosowaniem się do toru. Nie wiem co zrobić, żeby moje motory dopasowały się do tarnowskiej nawierzchni. Ale może jeśli zmienię silniki będzie lepiej - powiedział Czech. - Zrobiłem co mogłem. Liczę, że kibice będą zadowoleni z mojego występu. Bardzo zależy mi na ich przychylności - skwitował swój występ Paweł Hlib (7 pkt.). Poproszony o komentarz do spotkania trener Polonii Bydgoszcz, Zdzisław Rutecki był zawiedziony słabszą postawą swoich podopiecznych w końcówce spotkania. - Więcej spodziewałem się po Andreasie Jonssonie. Dobrze spotkanie zaczął Robert Kościecha, ale później było już tylko gorzej. Pragnę pochwalić Krzyśka Buczkowskiego, który zaprezentował się bardzo przyzwoicie. W drugiej fazie spotkania zaczęliśmy popełniać błędy, przegrywać starty, a gospodarze z zimną krwią wykorzystali naszą słabość. Nie składamy broni. Liczymy na zwycięstwo w Lesznie i potknięcia rywali w bezpośredniej walce o medale - wyjaśniał. Michał Kita, Tarnów