Przez wiele lat swoją postawą na torze zyskał sobie miano wojownika, który nie daje za wygraną, walcząc w każdym wyścigu, aż do ostatnich metrów. Niestety od początku tego sezonu widać wyraźnie, że czegoś temu utytułowanemu zawodnikowi brakuje. Jego dotychczasowe (poza ostatnim spotkaniem) występy nie mogły przynieść satysfakcji ani samemu żużlowcowi, ani jego kibicom. W przedostatnim ligowym spotkaniu - na dobrze mu znanym leszczyńskim torze, na którym zawsze prezentował się znakomicie, zainkasował zaledwie pięć punktów. "Anioły" przegrały 40:50, a słaba postawa Wiesława Jagusia z pewnością miała tu duże znaczenie. Dopiero w ostatnim starcie Wiesław Jaguś udowodnił, że nadal jest żużlowcem, na którego w Toruniu można stawiać. Jednak rywal "Aniołów" - drużyna z Rzeszowa - nie jest w meczach wyjazdowych takim przeciwnikiem, który mógłby wpłynąć na weryfikację oceny tegorocznych występów toruńskiego sportowca.. W związku z tym trudno w tym momencie jednoznacznie określić czy Wiesław Jaguś faktycznie wrócił do wysokiej formy. - Jak oceniasz swój występ w meczu rozegranym tydzień temu przed leszczyńską publicznością? - Zwyciężyła drużyna lepsza. Unia Leszno dysponowała bardziej wyrównanym zespołem i dzięki temu wygrała spotkanie. - Co jest przyczyną twojej słabszej dyspozycji? - Od początku sezonu widać, że nie jadę tak, jak powinienem jechać. Brakuje punktów, które ja mógłbym dołożyć do dorobku naszego zespołu. Przez to, iż nie ma tych punktów drużyna poniosła porażkę. Gdybym pojechał na swoim poziomie, wynik mógłby być zupełnie inny. - Przyzwyczaiłeś kibiców do swoich dobrych startów, ale, jak na razie, w tym sezonie nie wszystko układa się po twojej myśli. Jaka jest przyczyna słabszej postawy? - Jeżdżę w tym roku zbyt pasywnie. Przyczyną takiej postawy jest to, że nie czuję się pewnie na motocyklu. Chcę popracować przede wszystkim nad jazdą. Gdybym czuł się pewnie na 100% procent, wyglądałoby to inaczej. Jeśli uda mi się to zmienić, zacznę znów zdobywać dużo punktów. Rozmawiał Konrad Chudziński