Szkoleniowiec Unii Tarnów nie mógł się nachwalić występem swoich podopiecznych. "Wiadome, Gollob i Rickardsson grali u siebie, a to zawsze duży atut. Rywale stawiali dzielny opór tylko w początkowej fazie meczu, później rozkręciła się cała Unia. To bardzo dobrze, że Grzesiek Rempała, Robert Wardzała przypomnieli sobie jak się jeździ - będzie wreszcie kogo wystawiać, jeden będzie mógł zastąpić drugiego, gdy ten będzie miał słabszy dzień. Udało nam się przypieczętować podwójną wygraną z Lotosem i zdobyć historyczny punkt bonusowy, teraz trzeba się dogonić fenomenalny zespół z Torunia" - wyjaśnił Marian Wardzała. Zadowolenia nie krył Marcin Rempała. "Dzięki dzisiejszemu spotkaniu udało mi się poniekąd "odżyć". Myślę, że swoim występem przekonałem krytyków, że poprzednie tygodnie to jedynie wypadek przy pracy. Jako drużyna czujemy się coraz lepiej, z dużymi nadziejami wypatrujemy konfrontacji z Częstochową. Wygrane z Hancockiem, Chrzanowskim - czyli notabene żużlowcami z Grand Prix - mogą mnie napawać optymizmem". Radości nie ukrywał także starszy brat Marcina. "Ten mecz to idealny prezent na moje urodziny, które obchodziłem przedwczoraj. Optymizmem napawa mnie postawa całej ekipy. Nareszcie zacząłem jeździć na swoim poziomie" - wyznał Grzegorz Rempała. Michał Kita, Tarnów <A href="http://nazywo.interia.pl/zuzel">Zobacz wyniki i zdobywców punktów w ostatnich spotkaniach żużlowej ekstraligi</a>