Janusz Kołodziej to jedna z nadziei polskiego żużla. Pomimo młodego wieku zdobył już spore doświadczenie, startując między innymi przez kilka sezonów u boku Tomasza Golloba. Liczne przebłyski jego talentu nie pozwoliły mu jednak dotąd na spektakularny rozwój kariery sportowej, choć w dorobku ma już tytuł indywidualnego mistrza Polski. - Cały czas dążę do tego, by być jak najlepszym, nie interesuje mnie pozycja średniaka. Chcę podnosić swoje umiejętności, a z tym wiąże się odpowiedni sprzęt - pisze Janusz Kołodziej na łamach swojego serwisu internetowego. Żużlowiec w ostatnim czasie właśnie na sprzęt przeznaczył znaczną ilość środków finansowych. Wcześniej wielokrotnie remontował już używane silniki, teraz zakupił 7 nowych oraz zainwestował w urządzenia umożliwiające ich maksymalne wykorzystanie. - Od dawna wiadomo, iż moim celem są występy w cyklu Grand Prix. Przepustkę do startów, w mistrzostwach świata chcę wywalczyć na torze. Chcę udowodnić wszystkim, iż stać mnie na rywalizację z najlepszymi. Dlatego właśnie rozpocząłem współpracę z trzema tunerami z Polski. Do tego doszedł jeszcze silnik przygotowany przez Fleminga Gravesena - relacjonuje Kołodziej na łamach swojego serwisu. Współpraca z najlepszymi mechanikami z Polski oraz zagranicy ma przynieść efekty w postaci udanych startów zarówno w kraju, jak i za granicą. W 2009 roku Janusza Kołodzieja czekają boje na zapleczu Ekstraligi. Unia Tarnów, której barw broni, spadła przed rokiem do I ligi. Młody żużlowiec postanowił pozostać wierny klubowi, gdyż liczy na szybki powrót do elity. Nie od dziś wszakże wiadomo, że tylko kontakt z najlepszymi pozwala na stały rozwój. Poza wyzwaniami ligowymi Kołodziej chce przebrnąć przez eliminacje do cyklu Grand Prix. Zadanie nie jest łatwe, gdyż o awans ubiega się wielu jeźdźców. Zaawansowane przygotowanie sprzętowe mają być jednym z przepisów na sukces. Czas pokaże, czy tak się stanie.