Dziesiąte miejsce i zaledwie 6 punktów do klasyfikacji generalnej we wrocławskim turnieju nie zmartwiło zbytnio najlepszego polskiego żużlowca. Bydgoszczanin stwierdził, że kiepski wynik na Stadionie Olimpijskim to efekt słabszego niż konkurenci sprzętu. "W krótkim czasie zdefektowało mi sześć silników. Konkurencja w sobotę była szybsza. Warto powiedzieć, że dwa razy jechałem z trzeciego pola startowego i raz z czwartego, gdyby były inne pola to dowiózłbym jeden, dwa punkty więcej, a osiem czy dziewięć punktów dałoby półfinał. Tak jak to zrobił Leigh Adams" - wyznał krajowy lider "Jaskółek". Tomasz Gollob ubolewał, że najlepsi na świecie współpracują z grupą mechaników do których nie mają dostępu pozostali uczestnicy Grand Prix. "Zachód nam strasznie odjechał. Jakbym miał typować to Rickardsson na 90 procent będzie mistrzem świata. To, czym on dysponuje, to coś niesamowitego. Zrobiłem duży zakup sprzętowy na początku roku, a skutek jest wiadomy. Zastanawiam się, co dalej. Zaczynamy wchodzić w duże <a class="textLink" href="https://top.pl/finanse" title="finanse" target="_blank">finanse</a>, a wyniku nie ma. To co wystarcza na ligę, nie wystarcza w Grand Prix. Nie mam takich mechaników, jak Rickardsson. Mechaników nie jest tak wielu, robią silniki dla innych żużlowców, tych z pierwszej czwórki, czy szóstki. A dla nich ja jestem konkurencją. To, co robię teraz, to robię swoimi możliwościami. Nie chcę podawać nazwiska mechanika, ale zakupiłem sobie 4 nowe silniki, dwa GM-y i dwie Jawy. Już na treningach nie było dobrze, jeszcze się zacierały i w końcu rozwaliły" - wyjaśnił Tomasz Gollob. Siódme miejsce Jarosława Hampela nie jest dla Golloba powodem do optymizmu. "Ja mu gratuluję miejsca, wynik jest OK. Natomiast inni byli szybsi. Atut własnego toru ma już wykorzystany, zobaczymy, co będzie na wyjazdach. Wszyscy Polacy będą mieli ten sam problem" - zaznaczył Gollob, który podkreślił, że nie jest ani rozżalony, ani załamany. "Muszę w krótkim czasie znaleźć coś, co będzie lepiej jechać. O nowej formule Grand Prix nic nie powiem, bo powiedzą, że narzekam. Wiem z jakich pól startowych jechałem, choć byli tacy, którzy potrafili z nich wygrywać, ja przegrywałem. Wszyscy Polacy startujący z tych pól nie radzili sobie. Ale nie ma znaczenia jaka jest formuła. Ta jest lepsza, bo więcej razy się jedzie i przy średnim wyniku punktowym można wejść do półfinału" - podkreślił multimedalista IMP. Bydgoszczanin nie chciał odpowiedzieć, ile stracił finansowo na nietrafionych zakupach sprzętowych. "Dżentelmeni o finansach nie rozmawiają" - zakończył rozmowę z dziennikarzami Tomasz Gollob. Andrzej Łukaszewicz, Rafał Dybiński; Wrocław <a href="http://sport.interia.pl/gal">Zobacz GALERIĘ ZDJĘĆ z żużlowej Grand Prix we Wrocławiu</a>