- Może i zrobiło nam się cieplej, gdy rywal do nas doszedł, ale też przygotowywaliśmy się na treningach, że te warunki atmosferyczne mogą się zmieniać, a co za tym idzie, także tor. Chcieliśmy wiedzieć, co wówczas robić i udało nam się to wszystko poukładać. W sobotę wygrała cała drużyna, tak naprawdę to zespół był kluczem do sukcesu, każdy z chłopaków zapracował na ten medal - dodał po rewanżu, w którym Fogo Unia zwyciężyła 50:40. W Gorzowie Wielkopolskim było 46:44 dla gospodarzy. - Bardzo ważne były niuanse, czy się wygrywa, czy przegrywa wyścigi. Sam start był ważny, ale istotne było obranie odpowiedniej ścieżki. Wiadomo, że więcej okrążeń na tym torze zaliczyli gospodarze i nasze takie "macanie się" w ciemno nie zawsze wychodziło nam na dobre. Dzisiaj prawie każdy z każdym mógł wygrać. Nie spodziewałem się, że 11. bieg będzie dla nas taki ciosem, tymczasem Brady Kurtz i Bartek Smektała ograli naszą parę 5:1 - stwierdził Stanisław Chomski, menedżer Cash Broker Stali Gorzów. - To srebro należy ocenić przez pryzmat całego sezonu. Już na początku straciliśmy Martina Vaculika, a gdy doszedł do siebie, to kontuzji doznał Szymon Woźniak, który był wówczas w wysokiej formie. Do tego juniorzy, którzy zbierają dopiero doświadczenie, jak Rafał Karczmarz czy Hubert Czerniawski, też mieli poważne urazy. Ten medal bardziej smakuje, wiem, że rozbudziliśmy nadzieję w trakcie rywalizacji finałowej, ale taki jest urok sportu. Na pewno pozostałe sześć drużyn ekstraligi chciałoby być na naszym miejscu - mówił. - Cieszę się, że w jeden weekend zdobyłem dwa złote medale na najważniejszych imprezach dla mnie w tym roku (w piątek wywalczył tytuł mistrza świata juniorów - PAP). To nawet do mnie nie dociera. Cieszę się, że jutro jest niedziela i będę miał chwilę, żeby na spokojnie o tym wszystkim pomyśleć. Jestem zadowolony, że mogłem dziś pojechać w pięciu biegach i mogę tylko zaapelować do klubu i trenera, żebyśmy my, młodzi zawodnicy, byli jak najczęściej wykorzystywani. Mecz nie był łatwy, Stal Gorzów gdy przyjeżdża do Leszna, to zawsze wynik jest na "styku". Na początku czułem prędkość w motocyklu, ale potem było już gorzej, bowiem warunki na torze też się zmieniały. Na szczęście nasz zespół szybko wyciągnął wnioski - powiedział Bartosz Smektała, który dla Fogo Unii zdobył dziewięć punktów. - Mój występ nie był taki, jak sobie zaplanowałem. Z drugiej strony w finale na torze tak silnego rywala każdy zdobyty punkt jest nie lada wyzwaniem. Chciałem mocniej wesprzeć moją drużynę, zdobyłem cztery punkty, pozostaje więc niedosyt. Nie mieliśmy łatwego zadania, czego się spodziewaliśmy. Ten udział w finale i srebrny medal na długo pozostanie w mojej pamięci, tym bardziej że w trakcie sezonu złapałem kontuzję. Cieszę się, że mogłem być częścią tej drużyny - stwierdził z kolei Szymon Woźniak, zawodnik Cash Broker Stali Gorzów.