Wynik nie odzwierciedla przebiegu meczu. Jeszcze na trzy biegi przed końcem na tablicy był remis 36:36. Finisz drużyny Piotra Barona był imponujący - trzy ostatnie wyścigi jego podopieczni wygrali po 5:1. "To było bardzo ciężkie spotkanie, ale mówi się, że jest to najlepsza liga świata i tu wszystkie mecze są takie. Uważam, że byliśmy na tyle skoncentrowani, żeby w tym decydującym momencie zrobić te korekty w motorach i byliśmy szybcy na koniec spotkania. Dzięki temu "wyszarpaliśmy" 12 punktów przewagi" - przyznał po spotkaniu zdobywca 14 punktów Sajfutdinow. Trener Stali Stanisław Chomski nie ukrywa, że rywale w idealnym momencie trafili z przełożeniami, czego nie udało się jego podopiecznym. "Rywale szukali tej prędkości, wiedzieli, że coś im nie pasuje. Nam na początku akurat pasowało, wygrywaliśmy wyścigi, a wynik był "na styku", nawet kilka razy prowadziliśmy. Wiem, gdzie tkwił nasz błąd w końcówce, ale to już musztarda po obiedzie. Może trzeba było pójść drastycznie w jednym kierunku, bo takie delikatne zmiany nie skutkowały. Nie obarczam jednak za to zawodników, bo jak coś na początku "idzie" dobrze, to trudno o radykalne zmiany" - powiedział. Utytułowany szkoleniowiec gości chwalił leszczynian za to, że potrafią sobie radzić w ważnych momentach. "Unia to jest zespół budowany od kilku lat. Jadą drugi sezon bez zmian kadrowych, to też jest cenne doświadczenie, które pozwala w tych kryzysowych momentach iść wspólnymi siłami w dobrym kierunku" - zaznaczył. Sajfutdinow nie ukrywa, że jego zespół może jeździć lepiej. Przypomniał, że Unia musi sobie radzić bez Jarosława Hampela, który na początku kwietnia doznał złamania łopatki. Dwukrotny wicemistrz świata w maju powinien wznowić treningi na motorze. "Cały czas musimy jeździć bez Jarka Hampela i widać, że trochę brakuje jego punktów. Nasi juniorzy - Bartek Smektała i Dominik Kubera wczoraj jeździli w eliminacjach mistrzostw Europy i widać, że byli trochę dziś zmęczeni" - stwierdził Rosjanin. On sam też ma niezwykle udany początek sezonu. W trzech meczach zdobył 37 punktów. "Nie mam jakiejś recepty na dobrą jazdę. Staram się pracować, ale nie tylko nad sprzętem, bo dzisiaj to jest taka moda mówić dużo o sprzęcie. Jak masz głowę czystą, a w teamie jest poukładane, to potrzeba już tylko szczęścia" - tłumaczył Sajfutdinow, który niedługo rozpocznie walkę w cyklu Grand Prix. Dla Krzysztofa Kasprzaka, wychowanka Unii Leszno, mecze na stadionie Alfreda Smoczyka zawsze mają wymiar sentymentalny. Mimo porażki, pozytywnie ocenił swój występ. "Było bardzo dobrze do trzynastego biegu, kiedy jeszcze był remis. Rywale przełożyli się na dwa ostatnie biegi, a my nie i pojechali. Jestem zadowolony ze swojej jazdy, choć zabrakło zwycięskiego wyścigu. Popełniłem kilka błędów, prowadziłem w dwóch biegach, ale gospodarze wykorzystali moje pomyłki. Ten tor jednak trochę się zmienił w ostatnim czasie. Nie ukrywam, że lubię jeździć na tym torze, jak masz szybką "furę", to można zrobić dobry wynik. W Lesznie wciąż mam dużo przyjaciół, kibiców, a nawet sponsorów" - podkreślił Kasprzak. Autor: Marcin Pawlicki