Szkoleniowiec mistrzów Polski odkąd pracuje z leszczyńskim żużlowcami (od października 2016 roku), niezwykle mocny nacisk położył na przygotowanie ogólnorozwojowe i fizyczne swoich podopiecznych. Ściągnął do Leszna trenera i byłego zawodnika kickboxingu Tomasz Skrzypka, który zmarł nagle w ubiegłym roku. Teraz pałeczkę po Skrzypku przejął jego uczeń - Michał Turyński. "Tak naprawdę sala treningowa to jest budowanie komputera, czyli głowy. Jeżeli tego się nie wykona, to nawet najlepszy psycholog nie wmówi ci, że masz siłę. Po prostu musisz to wypracować. Żeby być tak dobrym w sezonie, trzeba sporo potu wylać zimą" - powiedział PAP Baron. Jak dodał, to ważna część przygotowań do sezonu, a co istotne, niemal cała drużyna, poza Rosjaninem Emilem Sajfutdinowem i Australijczykiem Brady Kurtzem, może razem trenować. Inne kluby nie zawsze mają taki komfort. "Siła Unii tkwi w rodzinie, bo tak naprawdę jesteśmy taką małą rodziną i zimą spora grupa wykonuje tę pracę wspólnie. To jest bardzo fajne, bo niewiele klubów w Polsce może sobie na to pozwolić. A to dlatego, że mają w składach sporo zagranicznych żużlowców, którzy rozjeżdżają po sezonie. Emil akurat trenuje sam, ale od lat pokazuje, że to, co wykonuje, robi bardzo dobrze. Niektórzy zawodnicy potrzebuję presję tłumu, żeby podnosić swoje umiejętności. To trochę tak, jak na pochodzie, że gdy jeden rzuci kamieniem, to nagle wszyscy rzucają. A u nas na sali tak to wygląda, bo dzięki takiej wewnętrznej rywalizacji, żużlowcy mogą podnosić swoje parametry sportowe" - tłumaczył Baron. Jak dodał, wśród wielu ludzi tkwi często przekonanie, że w żużlu liczy się wyłącznie sprzęt, a zawodnik to "ma tylko wsiąść na motocykl i pojechać". "Kilka dni temu w naszych zajęciach uczestniczył trener przygotowania ogólnorozwojowego spoza klubu. Jak zobaczył naszych chłopaków, to podkreślił, że jesteśmy na mega ekstraligowym poziomie. Niejednokrotnie byliśmy na obozach i spotykaliśmy sportowców różnych dyscyplin, którzy pytali się czasami, co to za grupa. Jak odpowiadaliśmy im, że to są żużlowcy, to kiwali głową z niedowierzaniem. Byli zdziwieni, że w taki sposób się przygotowują" - stwierdził. Baron przez wiele lat był zawodnikiem, reprezentował przede wszystkim Spartę Wrocław, jeździł także w Apatorze Toruń i GKM Grudziądz. Karierę zakończył w 2020 roku. Jak przyznał, zimowe przygotowania do sezonu 20 lat temu wyglądały zupełnie inaczej. "Myśmy oczywiście również pracowali zimą, teraz to jest naprawdę taki 100-procentowy profesjonalizm. Są diety, specjalne treningi, zupełnie inny świat. Myśmy myśleli, że ćwiczymy, a dziś ci zawodnicy nie ćwiczą, ale mówiąc delikatnie, zasuwają. Stawiamy sobie coraz wyżej poprzeczkę i te przygotowania zaczęliśmy już w połowie listopada, półtora tygodnia wcześniej, niż to miało miejsce rok temu" - przyznał opiekun leszczynian. Baron póki co, może pochwalić się niezwykłym bilansem pracy w Lesznie. W trakcie trzech sezonów zdobył trzy tytuły drużynowego mistrza Polski. Jak zaznaczył, wciąż czuje się sportowcem, a co z tym się wiąże, odczuwa głód kolejnych sukcesów. "Na pewno w tym roku możemy być znów bardzo mocni, jest cały czas głód sukcesu. Jak patrzę na zawodników ćwiczących na sali, to widzę tę motywację. Te trzy mistrzostwa, które zdobyliśmy są już poza nami, teraz piszemy nowy rozdział książki. Chciałbym, żebyśmy efektownie ukończyli tę książkę, ale sport też jest nieprzewidywalny" - zaznaczył. Siłą leszczyńskiego klubu jest stabilny skład, który drugi rok z rzędu praktycznie się nie zmienił. Jedynie Bartosz Smektała ukończył wiek juniora i w sezonie 2020 będzie rywalizował jako senior. To oznacza, że w składzie jest ich sześciu i jeden z nich w meczach ligowych prawdopodobnie znajdzie się poza składem. Pojawiły się spekulacje medialne, że jeszcze przed sezonem z drużyny może odejść najbardziej doświadczony żużlowiec Jarosław Hampel. "Nikt do końca nie zna naszych motywów, dla których pozostawiliśmy w składzie o jednego seniora więcej. Co do Jarka, to wierzę, że potrafi pojechać na bardzo wysokim poziomie. Ci, co Jarka by nam sprzedali, lub wypożyczyli, powinni mieć więcej pokory. Poczekajmy aż zawodnicy wyjadą na tor. We wrześniu po sezonie podjęliśmy decyzję, że zostawiamy taki skład, a nie inny. Po tym okresie zimowym, gdzie zawodnicy w ogóle nie jeździli, trudno żebyśmy nagle go zmienili. Niczego jednak nie wykluczamy, nie będziemy nikogo blokować i nikomu krzywdy nie zrobimy" - tłumaczył Baron. We wtorek mistrzowie Polski wyjadą na 10-dniowe zgrupowanie do hiszpańskiego Lloret de Mar, gdzie już tradycyjnie będą jeździć na motocrossie. "To świetne miejsce, choć hotel wcale nie jest luksusowy, bo to zwykłe "trzy gwiazdki", a w środku trochę wieje komuną. Mamy tam jednak świetne warunki do uprawiania motocrossu, co nam bardzo pomaga w przygotowaniach do sezonu. Do tego też sporo czasu spędzimy na rowerach. Poza tym, nie jest to duży koszt - w Polsce za te pieniądze nie bylibyśmy w stanie zorganizować obozu" - podsumował menedżer Fogo Unii. Autor: Marcin Pawlicki