Fachowiec z Cierpic ma od lat świętą zasadę, że ogranicza ilość zawodników z cyklu Grand Prix, którym przygotowuje silniki. Zależy mu bowiem na tym by móc porównywać się cały czas z konkurencyjnymi tunerami i dzięki temu cały czas się rozwijać. Kowalski mógłby robić silniki wszystkim Gdyby chciał, to prawdopodobnie mógłby robić sprzęt całej 15-tce stałych uczestników cyklu Grand Prix. Na palcach jednej ręki można by policzyć żużlowców z całego globu, którzy nie chcieliby zostać jego klientami. O kolejkach przed bramą warsztatu w Cierpicach krążą w środowisku żużlowym legendy. Nie ma się jednak co dziwić. Kowalski za swoje know-how tuningu silników GM zbiera ze wszystkich stron pochwały. - Takich prędkości na prostych w żużlu jeszcze nie widziano - zachwycał się np. latem Darcy Ward, były dwukrotny młodzieżowy mistrz świata, którego błyskotliwą karierę w 2015 przerwało złamanie kręgosłupa. Wyniki też przemawiają za Kowalskim. To obecnie prawdziwy dominator wśród żużlowych tunerów. Fachowiec z Cierpic w tym roku po raz czwarty z rzędu świętował sukces w Grand Prix. Po Taiu Woffindenie (2018) i dwóch tytułach Bartosza Zmarzlika, tym razem złoto zdobył kolejny jego klient - Artiom Łaguta. Polski tuner zdominował też młodzieżowe mistrzostwa świata, bo złotym medalistą został w tym roku Jakub Miśkowiak, a brązowym - Wiktor Lampart. Co z Dudkiem i Przedpełskim? Wiadomo jest, że w przyszłym roku Kowalski nie zostawi żadnego ze swych mistrzów. Łaguta, Zmarzlik i Woffinden mogą być pewni współpracy z toruńskim fachowcem. Podobnie jak czwarty zawodnik tegorocznego sezonu, od lat pozostający w stajni Kowalskiego - Maciej Janowski. To już ¼ całej stawki Grand Prix. Czy w tej sytuacji znajdzie się jeszcze miejsce dla dwóch kolejnych żużlowców? Okazuje się, że tak. Zarówno wiele lat współpracujący z Kowalskim Paweł Przedpełski, jak i mający za sobą dopiero pierwszy rok współpracy Patryk Dudek, mogą spać spokojnie. Wciąż będą mogli korzystać z technologii RK Racing. Obaj dostali już informację od najlepszego żużlowego tunera świata, że nie może ich karać za dobre wyniki i będzie im serwisował sprzęt zarówno na rozgrywki PGE Ekstraligi, jak i Grand Prix. Podobnie będzie też w przypadku Jakuba Miśkowiaka, który jako młodzieżowy mistrz świata jest jednym z rezerwowych cyklu i w przypadku kontuzji któregoś ze stałych uczestników Grand Prix, może dostać swoje szanse.