"Do zespołu wróci jeszcze Jarek Hampel i wówczas powinno być już bardzo dobrze. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie teraz z górki" - liczy Baliński. Wychowanek "Byków" był jednym z bohaterów spotkań z Włókniarzem Częstochowa. Zarówno pod Jasną Górą, jak i przed własną publicznością, spisywał się wyśmienicie, punktując na równym i wysokim poziomie. W jaskini "Lwów" Baliński uzbierał 12 "oczek" i ten sam wynik powtórzył w Lesznie. Jego równa dyspozycja stanowił jeden z kluczy do tego, by pod nieobecność kontuzjowanego Jarosława Hampela rozprawić się z Włókniarzem. "Jechaliśmy te spotkania bez Jarka, a to dla ekipy duże osłabienie. Gdyby wśród naszych rywali zabrakło jednego z najlepszych reprezentantów, to sytuacja przeciwników wyglądałaby podobnie. Ten czynnik nie był bez wpływu na to, jak wyglądały te konfrontacje. Włókniarz stawił ciężki opór, co było częściowo skutkiem nieobecności Jarka" - mówi Baliński. W ostatnich tygodniach leszczynianin spisuje się rewelacyjnie. Nie tylko nie zawodzi w decydujących bataliach o tytuł drużynowych mistrzów Polski, ale co więcej sięgnął po upragniony medal w indywidualnych mistrzostwach naszego kraju. We Wrocławiu Baliński stanął na najniższym stopniu podium, inkasując brąz. Wcześniej sięgnął też po krążek z tego kruszcu w zmaganiach par klubowych. Teraz zamiarem walecznego żużlowca jest uzupełnienie tegorocznej kolekcji o medal DMP. Tym razem jednak popularny "Bally" nie chce zadowolić się brązem, ale wraz z kolegami z Unii Leszno powalczyć o najwyższe laury. Konrad Chudziński