Stary Rok 2021 jest już na ostatnim okrążeniu, na finalnej prostej i właśnie mija chorągiewkę w biało-czarną szachownicę zwiastującą koniec ścigania się. To najlepszy czas, żeby podsumować żużlowy sezon Anno Domini 2021. Był to sezon wyjątkowy. Speedway bowiem drugi rok z rzędu ponosił niemałe straty w meczu z pandemią koronawirusa, ale jednak rozstrzygnął go na swoją korzyść i to wyraźnie, bardziej przekonywująco niż to miało miejsce rok temu. Był to też rok powrotu kibiców. Imprezy w zasadzie odbywały się na przekór pandemii. Rozegrano w całości Grand Prix, a cyklu SEC - Mistrzostw Europy seniorów nie trzeba było skoszarować w jednym kraju, jak w ubiegłym roku (oczywiście w Polsce), ale odjechać je tradycyjnie w trzech. Był to tez ostatni rok Anglików z Benfield Sport International (BSI) w Grand Prix. I Bogu dzięki. Łupili polskich organizatorów koncertowo. Rozgrywali polskie miasta przeciw sobie, licytowali , aby tylko polską żużlową cytrynę jak najbardziej wycisnąć finansowo. Inna sprawa, że tradycyjnie konkurujący (walczący) ze sobą Polacy dawali się rozgrywać (skłócać) obcym. Zupełnie jak w historii. Identycznie jak w polityce. W polskim speedwayu nastąpił koniec ery "Byków" z Leszna i powrót na tron po piętnastu latach chłopaków ze Stadionu Olimpijskiego - Betard Sparty Wrocław. Dla Unii to tragedia - ale dla naszego "narodowego sportu" płodozmian jest wartością. Gdy chodzi o Speedway of Nations, w mijającym roku czas stanął w miejscu i kolejność w tych drużynowych pseudomistrzostwach była taka, jak w poprzednich dwóch latach: Polska znowu druga - i co z tego, że Rosję zastąpiła Anglia? W GP Bartek Zmarzlik nie obronił tytułu, ale został wicemistrzem świata, zdobywając swój drugi srebrny i piąty w ogóle medal. Maciek Janowski znowu rozbudził nadzieję: jeździł genialnie na początku, potem miał tradycyjny dół, aby odrodzić się na końcu. Ale zaprawdę powiadam Wam: nie skreślajcie Maćka, tak jak nie skreślajcie Kamila Stocha. Tomek Gollob zdobył tytuł Indywidualnego Mistrza Świata mając 39 lat, a "Magic" ma w tej chwili 9 lat mniej. W IMŚJ po rocznej przerwie Polakowi znowu zagrali "Mazurka Dąbrowskiego" czyli wszystko wróciło do normy, a Jakub Miśkowiak wrócił do porządku rzeczy ustanowionego wcześniej przez Maksa Drabika, Bartka Smektałę i znowu Maksa Drabika. No i wreszcie sezon 2021, to znowu mistrzostwa i zawody pod moim Patronatem Honorowym: choćby SEC - ME szósty rok z rzędu, IMŚJ -tez szósty rok z rzędu, ale też kolejny rok IMME, "Złoty Kask", MPPK, mecz "Północ-Południe", turniej o "Puchar o Koronę Pierwszego Polskiego Króla Bolesława Chrobrego" - ale też po raz pierwszy pod moją egidą "Kryterium Asów", ME Par U-19 oraz juniorskie DMŚ...