Niels-Kristian Iversen, Rune Holta, Michael Jepsen Jensen, Vaclav Milik czy Mateusz Szczepaniak - to tylko kilka pierwszych z brzegu znanych nazwisk, które nie znalazły dla siebie miejsca w PGE Ekstralidze 2021. W dużej mierze zaszkodził im nowy przepis o obowiązkowym żużlowcu U24 w składzie każdej z drużyn. W tym momencie żużlowiec powyżej tego wieku musiał być już naprawdę solidny, a jeśli był obcokrajowcem, to musiał być wręcz gwarantem minimum 8-10 punktów w meczu. Żaden z wyżej wymienionych w PGE Ekstralidze takiej gwarancji nie dawał. Najbardziej sfrustrowany był Iversen, który publicznie krytykował przepis. Mówił o tym, że decyduje metryka, a nie klasa sportowa. Fakty są jednak takie, że i z klasą sportową u Duńczyka jest już różnie, nie wspominając już o wybitnej skłonności do poważnych kontuzji. Niezadowolony był także Jensen. Holta, Milik i Szczepaniak z rolą pierwszoligowców pogodzili się względnie najłatwiej, choć zapewne również mieli plany pozostania w PGE Ekstralidze. Tam jednak jest miejsce tylko dla najlepszych, a nie tych którzy jadą dobrze raz na kilka spotkań. Teraz czas na pierwszoligowców Wygląda na to, że sezon 2022 na pierwszoligowych torach odbędzie się bez kilku żużlowców, którzy jeszcze do niedawna byli tam lokalnymi gwiazdami. Artur Mroczka spadł wraz z Unią Tarnów do 2. Ligi Żużlowej, a znając tego zawodnika, nie będzie mu się chciało w ogóle zmieniać klubu. Mroczka to w ogóle fenomen, bowiem jego starty na żużlu całkowicie ograniczają się tylko do ligi polskiej. Miejsca w składzie Aforti Startu Gniezno z pewnością nie będzie już dla Mirosława Jabłońskiego, który zawiódł w niedawno zakończonych rozgrywkach, a do tego tajemnicą poliszynela są jego kiepskie relacje z klubem. Marne szanse na angaż w eWinner 1. Lidze ma także Michał Gruchalski, czyli żużlowiec o sporym doświadczeniu ekstraligowym i niedawnej nadziei na całkiem niezłego żużlowca. Sezon 2021 był dla niego słaby i choć pojawiają się plotki o jego możliwym powrocie do Włókniarza, trudno sobie go wyobrazić gdzieś indziej niż w drugiej lidze. Podobnie, jak Daniela Kaczmarka, który ma za sobą drugi, kompletnie stracony sezon. Nie jeździł w Tarnowie, nie jeździł w Ostrowie. Choć 24-latkowi trudno to przyjąć, pozostaje mu raczej tylko 2. Liga Żużlowa. Pod znakiem zapytania stoją dalsze losy takich żużlowców, jak Dawid Lampart i Oskar Bober. Obaj niejeden raz pokazywali, że potrafią jeździć, ale z roku na rok coraz gorzej jadą. Pierwszy z nich tak naprawdę pokazuje się już sporadycznie, a drugi chyba nie do końca odnalazł się po licznych problemach. Zagadką jest również Peter Ljung, do niedawna gwiazda pierwszoligowych rozgrywek. Szwed po karambolu w rodzimej lidze kompletnie się jednak rozsypał.