Dla popularnych "Aniołów" jest to drugie zwycięstwo z rzędu na starcie rozgrywek. Ekipę z Torunia do sukcesu poprowadził Jason Crump. Indywidualny mistrz świata zakończył zawody z dorobkiem 14 punktów. Australijczyka dzielnie wspierał Wiesław Jaguś, który zdobył 11 "oczek". W zespole "Jaskółek" kompletnie zawiódł Tomasz Gollob. Multimedalista IMP w pięciu startach uzbierał zaledwie 4 punkty. Honor mistrzów ratował za to Tony Rickardsson. Pięciokrotny mistrz świata przegrał tylko w swoim ostatnim, szóstym starcie z Jasonem Crumpem i zdobył w sumie 17 punktów. Szwed w drugim biegu po błyskawicznym starcie i doskonałej jeździe na dystansie poprawił o ponad sekundę rekord toru! "Jeździło mi się świetnie i przeciwko dobrej toruńskiej drużynie wykręciłem dużo punktów. Szkoda, że dziś przegraliśmy, ale postaramy się nadrobić zaległości w kolejnych meczach" - wyznał po meczu Rickardsson. Wesołej miny nie miał również Janusz Kołodziej. "Lubię przyczepne tory. Dlatego ten w Toruniu w miarę mi odpowiadał, choć było takie niebezpieczeństwo, że czułem, że nie każdy jadący tu z zawodników dobrze panował nad sprzętem. Bałem się, że kogoś przede mną postawi w łuku i nie zdążę wyhamować lub ominąć. Szkoda, że nie zdobyłem kilku punktów więcej" - stwierdził junior "Jaskółek. Zadowolenie nie krył natomiast Jan Ząbik. "Do meczu podchodziliśmy z pewnymi obawami, tym bardziej cieszy zwycięstwo. Mieliśmy trochę problemów ze sprzętem. Karolowi wypięła się w jednym z biegów linka bezpieczeństwa i motor stanął. Liczy się jednak ładna wygrana całej drużyny" - wyjaśnił szkoleniowiec "Aniołów". Marcin Orłowski, Toruń Złomrex Włókniarz nie miał problemów z odniesieniem drugiego w tym sezonie zwycięstwa. Częstochowskie "Lwy" pokonały na własnym torze drużynę ZKŻ Kronopolu 56:34, a najlepszym zawodnikiem meczu był zdobywca kompletu punktów Rune Holta. Gospodarze szybko przejęli inicjatywę i systematycznie powiększali przewagę, osiągając na koniec 22-punktowe zwycięstwo. Jednak stosunkowo wysoki wynik nie odzwierciedla przebiegu spotkania, w którym nie brakowało walki i ciekawych wyścigów. Wspaniałymi akcjami popisywali się Rune Holta i Sławomir Drabik. Ten pierwszy w biegu VI po przegranym starcie przebił się z trzeciej pozycji na pierwszą. W biegu VII Drabik w swoim stylu po zewnętrznej objechał Mariusza Staszewskiego, natomiast w XI wyścigu były mistrz Polski przeprowadził akcję meczu. Przy wejściu w drugi łuk pierwszego okrążenia Sławek byl trzeci, ale kapitalnie wszedł pomiędzy gości, wychodząc na czoło stawki. Bieg ten śmiało można określić mianem poezji żużla. Zielonogórzanie srodze zawiedli, jedynie Mariusz Staszewski, który w przeszłości reprezentował barwy częstochowskiego klubu, podjął wyrównaną walkę z zawodnikami Włókniarza. Występ uczestnika Grand Prix, Lee Richardsona, trudno określić inaczej niż mianem kompromitacji. Słabo wypadli również Andrzej Huszcza i Zbigniew Suchecki. Walczyć próbowali Świst i Stojanowski. W VIII biegu doszło do kuriozalnej sytuacji. Piotr Świst dwukrotnie bezpardonowo przyblokował swojego kolegę, Krzysztofa Stojanowskiego. Po zawodach wychowanek Stali Gorzów odmówił komentarza, tłumacząc się zmęczeniem. W barwach Włókniarza znakomicie spisywali się Holta, Drabik, Sullivan i po raz kolejny aktualny mistrz Polski Grzegorz Walasek: - "Trochę dziwny mecz. Jechało się trudniej niż z Unią, a wygraliśmy wyżej. Dzisiaj dobrze pojechał Sławek, a jego punktów w poprzednim meczu trochę brakowało." Andrzej Huszcza po słabym występie nie miał ochoty na rozmowy, ale w swoim stylu z uśmiechem na ustach rzucił: "- Będzie lepiej". Dla trenera Włókniarza, Jana Krzystyniaka, mecze z Unią Leszno i ZKŻ-em Zielona Góra miały szczególne znaczenie, bo jako zawodnik bronił on barw tych zespołów: - "To była taka mała podróż sentymentalna. Dzisiejszy mecz wygraliśmy wysoko, ale nie brakowało walki, a o dwa punkty nie było łatwo." Po meczu zawodnicy obydwu ekip szybko się spakowali, bo już w niedzielę czekają ich pojedynki w ramach IV kolejki Ekstraligi. ZKŻ będzie podejmował Apatora Adrianę, natomiast Złomrex Włókniarz uda się do Gdańska, gdzie będzie się starał urwać punkty beniaminkowi ekstraklasy. Bartłomiej Romanek, Częstochowa W trzecim sobotnim zaległym spotkaniu Atlas Wrocław pokonał przed własną publicznością Unię Leszno 48:42. Na 15 wyścigów aż dziewięć skończyło się wynikiem remisowym. W zespole z Wrocławia nie pojechał z powodu słabszej dyspozycji Robert Miśkowiak. Natomiast udanie wśród lesznian zaprezentował się Krzysztof Kasprzak, który z "dziką kartą" zastąpi Miśkowiaka podczas rozgrywanej za tydzień we Wrocławiu Grand Prix Europy, rozpoczynającej sezon zmagań o indywidualne mistrzostwo świata. Zobacz wyniki ostatnich spotkań żużlowej ekstraligi