"Dajemy Hansowi na razie odpocząć i zobaczymy co pokaże Antonio. W Grand Prix spisuje się obiecująco więc może będzie to trafniejsza decyzja aniżeli kontrakt z Hansem" - twierdzi prezes Andrzej Rusko. Co dziwne, jeszcze w niedzielę po meczu Andrzej Rusko zapewniał, że Andersen otrzyma kolejną szansę. Być może rozmowa z Markiem Cieślakiem, który szczególnie po meczu z Włókniarzem miał dość startów Hansa sprawiła, że zarząd klubu szybko zmienił decyzję. "Na pewno pojadę w meczu z Bydgoszczą, dzień po Grand Prix w Danii. Co do dalszych startów nie wiem ponieważ mam kolizję terminów. Mam nadzieję, że przekonam się do startów w polskiej lidze. O Wrocławiu słyszałem same dobre rzeczy. Ponoć to stabilny i dobrze prowadzony klub." - twierdzi Brazylijczyk ze szwedzkim paszportem. Antonio Lindbaeck urodził się 5 maja 1985 roku, ale taką datę sam sobie! W wieku kilku lat został znaleziony przez policjantów na ulicach Sau Paulo i przekazany do domu dziecka. Jak sam mówi przypomina sobie iż mieszkał w brazylijskich fawelach. W wieku pięciu lat został adoptowany przez szwedzką rodzinę. Spore sukcesy w młodości osiągał w slalomie narciarskim (mistrz szwedzkiego okręgu) jednak ostatecznie za namową ojczyma, Ola Lindbaecka (dziś jest jego menedżerem) postawił na żużel." To materiał na mistrza świata, za jakieś trzy, cztery lata" - mówi o nim Tony Rickardsson.