Początkowo Hoeness był oskarżony o oszukanie urzędu podatkowego na 3,5 mln. Sam jednak przyznał podczas pierwszej rozprawy w sądzie w Monachium, że winny jest sumę o 15 mln wyższą. We wtorek prokuratorzy przedstawili dokumenty poświadczające, że 62-letni działacz nie zapłacił łącznie 27,2 mln. Dzień później jego obrońca Hanns W. Feigen przyznał, że jest to zgodne z prawdą. "Nie mamy co do tego wątpliwości. Nie jesteśmy głupi. Wszystkie składające się na tę sumę liczby zostały zawarte w danych, które przekazał w styczniu ubiegłego roku śledczym, gdy sam przyznał się do popełnienia przestępstwa" - zaznaczył adwokat. Wówczas zarzucono Hoenessowi błędy formalne oraz uznano, że - zgłaszając się - nie działał z własnej woli, ale chciał jedynie ubiec demaskujące go publikacje prasowe. Wyrok spodziewany jest w czwartek. Prezesowi Bayernu grozi kara do 10 lat więzienia. W przypadku przestępstw podatkowych na kwotę powyżej 1 mln euro niemiecki Sąd Najwyższy zaleca karę więzienia bez zawieszenia, dopuszcza jednak nadzwyczajne okoliczności łagodzące. W latach 2003-09 Hoeness przeprowadzał za pośrednictwem kont w jednym ze szwajcarskich banków dziesiątki tysięcy transakcji dewizowych, ukrywając zyski przed fiskusem. Oskarżony przyznał, że uprawiał hazard i "zwariował" na punkcie gry na giełdzie. Jak zeznał, stracił kontrolę nad zyskami i stratami. Jako piłkarz w 1974 roku zdobył z drużyną RFN mistrzostwo świata. Po zakończeniu boiskowej kariery był przez wiele lat menedżerem, a od pięciu lat pełni funkcję prezesa bawarskiego klubu. W zeszłym roku pod jego kierownictwem Bayern zdobył 23. mistrzostwo Bundesligi. W bieżących rozgrywkach zmierza po kolejny tytuł. Hoeness odniósł też sukces jako przedsiębiorca. Jest właścicielem dobrze prosperującej fabryki kiełbas. Nie wiadomo, czy po wyroku zachowa stanowisko prezesa piłkarskiego Bayernu oraz miejsce w radzie nadzorczej klubu Bayern zrzeszającego inne sekcje. Pomimo oskarżenia jesienią 2013 klub zdecydował, że będzie on pełnił dotychczasowe obowiązki.