Wspólna redakcja sportowa kilku duńskich dzienników Sporten.dk po spotkaniu z siedmioma uczestnikami kursów dla trenerów dwóch najwyższych kategorii oceniła, że "są to spotkania, podczas których najważniejszym elementem nie jest wiedza, lecz piwo, wino i zabawy w nocnych klubach do białego rana". Sporten.dk na prośbę rozmówców nie ujawnił ich nazwisk, ponieważ obawiają się represji. Jednak członek zarządu DBU, odpowiedzialny za szkolenia trenerów Petter Rudbaek potwierdził, że "podczas kursów trenerskich dochodziło do epizodów związanych z alkoholem". Siedmiu trenerów, którzy ukończyli kursy przyznało, że "egzaminy są tak proste, że każdy po prostu musi je zdać bez względu na to, co podczas nich robi, a zajęcia w czasie wolnym mieszają się z czasem szkoleń". "Przykłady podane przez uczestników są przerażające, ponieważ chodzi tu o trenerów naszej najwyższej ligi" - podkreślił Sporten.dk i przytoczył niektóre z nich. "Jeden ze znanych trenerów podczas końcowego egzaminu na boisku piłkarskim nie był w stanie chodzić wzdłuż linii bocznej, trzymał się chorągiewki w rogu i nie mógł w ogóle zrozumieć poleceń instruktora. Inny sędzia podczas praktycznych zajęć na meczu Ligi Mistrzów zasnął w loży i musiał być odprowadzony do hotelu przed końcem pierwszej połowy. Na drugi dzień rano przyszedł na zajęcia na dużym rauszu prosto z klubu nocnego" - napisał Sporten.dk.