Niedzielne spotkanie na Stadionie Olimpijskim zostało przerwane w 87. minucie. W chwilę po zdobyciu bramki przez drużynę gości na murawę wbiegło około stu sympatyków AEK. Jak napisał w raporcie pomeczowym sędzia Stavros Tritsonis, byli uzbrojeni "w kije, kamienie i łomy" i "niszczyli wszystko na swojej drodze". "Schwytali nas i uderzyli. Ranni zostali jeden piłkarz i jeden działacz Panthratikosu" - relacjonował Tritsonis, dodając, że kibice próbowali dostać się także do szatni, gdzie znaleźli schronienie zawodnicy obu drużyn. Fani nie zdołali jednak sforsować drzwi. Skandal praktycznie przesądził o degradacji 11-krotnego mistrza Grecji. Na jedną kolejkę przed zakończeniem rozgrywek AEK zajmuje w tabeli przedostatnie miejsce, zachowując wprawdzie matematyczne szanse na utrzymanie się w Superlidze, ale grozi mu odjęcie trzech punktów, co będzie oznaczać spadek do niższej klasy. Ateński klub jest również w katastrofalnej sytuacji finansowej. Z powodu długów, które obecnie sięgają 35 mln euro, nie mógł wystąpić w europejskich pucharach już w 2012 roku, a w bieżącym sezonie sprzedał najlepszych piłkarzy i sięgnął po młodzież. Zawodnikiem AEK jest były reprezentant Polski Roger Guerreiro, który grał w feralnym meczu. Niedzielne wydarzenia źle wpłynęły na stan zdrowia prezesa AEK-u Andreasa Dimitrelosa, który następnego dnia trafił do szpitala z objawami bólu w klatce piersiowej. W poniedziałek biuro ateńskiego klubu było zamknięte. Piłkarze dostali dwa dni wolnego. Działacze AEK-u będą musieli we wtorek stawić się przed komisją dyscyplinarną greckiej ligi, gdzie dowiedzą się o karach nałożonych na klub. Jak poinformowała ateńska policja, po niedzielnych zamieszkach aresztowano 15 osób.