Przyczyną ataku był gniew kibiców, spowodowany możliwym usunięciem drużyny z bułgarskiej ekstraklasy i groźbą upadłości CSKA. Według Kolewa, na kłopoty klubu złożyły się nieefektywne działania jego właścicieli, a nie polityka BZPN. Około tysiąca kibiców zebrało się w sobotę na wiecu poparciu dla klubu z Sofii. Od tej grupy oddzieliło się około 50 osób, które zaatakowały siedzibę BZPN i później zablokowały jedno z ważnych skrzyżowań. W tym tygodniu stało się jasne, że próby znalezienia nabywcy dla akcji CSKA nie powiodły się. Pośrednictwem zajął się znany w przeszłości piłkarz i trener Christo Stoiczkow, który rozpoczął karierę sportową w CSKA. Jak przyznawał, liczył na wsparcie ze strony właściciela klubu Liteks Łowecz Griszy Ganczewa, lecz do transakcji nie doszło. Ganczew miał zrezygnować w ostatniej chwili. Stoiczkow, który bez podpisania kontraktu podjął rolę szkoleniowca, od połowy tygodnia nie pojawia się na treningach. Kilku znanych piłkarzy drużyny zerwało kontrakty i opuściło CSKA. Mogli to zrobić bez obawy o sankcje, ponieważ nie płacono im od dłuższego czasu. Zadłużenie CSKA według jednego z jego współwłaścicieli Iwo Iwanowa wynosi około 12 mln lewów (6 mln euro). Klubowi grozi wykluczenie z ekstraklasy. Aby tego uniknąć, kierownictwo CSKA wystąpiło do BZPN o połączenie z Neftochimikiem Burgas, lecz nie otrzymało zgody. Z Sofii Ewgenia Manołowa