Przypomnijmy, że w sezonie 2011/2012 "mały, ale wariat" Messi i chodząca reklama wiążącego na równi z cementem romańskim żelu do włosów Ronaldo zdobyli odpowiednio 50 i 46 bramek. Falcao też się nie obijał, ale 24 gole w 33 ligowych występach wypadają blado na tle gwiazdorskiej konkurencji. Łatwo obliczyć, że Kolumbijczyk musiałby podwoić swoje osiągnięcie, chcąc liczyć się w walce o koronę najlepszego strzelca hiszpańskich rozgrywek. - To jest możliwe - przekonuje Falcao w rozmowie z ESPN. - Chcę cieszyć się nadchodzącym sezonem razem z naszymi fanami. Czy zostanę królem strzelców? Dlaczego nie! Wierze, że tak się stanie - dodaje pewny swego napastnik Atletico. Falcao trafił do mniej utytułowanego z madryckich klubów przed rokiem. Jego poprzedni pracodawca - FC Porto - zarobił na przeprowadzce piłkarza 40 milionów euro.