Filipiak na sobotni mecz "Pasów" z Zawiszą Bydgoszcz przyjechał wypasionym rolls-roycem wartym znacznie ponad milion złotych. Efektownego samochodu prezesa przez cały mecz strzegł jak oka w głowie jeden z pracowników ochrony. Część fanów może się oburzy, że zespół gra na zapleczu Ekstraklasy, a jego właściciel zamiast na wzmocnienia, które pozwoliłyby drużynie wrócić do najwyższej klasy rozgrywek woli wydać pieniądze na drogi samochód. Jednak znany ze szczególnej sympatii akurat do tej marki aut Filipiak dawno temu zapowiedział, że nie zamierza przepłacać za usługi piłkarzy, którzy zarabiają za dużo w stosunku do umiejętności. - Gdy ktoś pyta mnie, co będzie z polską piłką, za każdym razem odpowiadam, że będzie źle, bo nie tylko ja, ale także inni właściciele klubów mamy już dość płacenia tak słono polskim graczom. To są moje pieniądze, wolę sobie za nie kupić rolls-royce, niż czuć się frajerem oddając je piłkarzowi za nic - wyjaśnił dawno temu Filipiak. Jak zapowiedział - tak zrobił. Aktualizacja: Niech Was nie zwiedzie zagraniczna rejestracja samochodu właściciela Cracovii. Profesor ze względu na liczne biznesy prowadzone w innych krajach od jakiegoś czasu zamieszkuje poza Polską.