Marek Kaliszek, były prezes Polskiego Związku Łyżwiarstwa Figurowego, a obecnie szef klubu łyżwiarstwa figurowego Axel Toruń, wywołał niezłą burzą swoim wpisem w mediach społecznościowych. Ujawnił kulisy zawodów o mistrzostwo Polski, które odbywały się w dniach 16-18 grudnia w słowackiej Nowej Wsi Spiskiej. Zawodnicy z jego zespołu wywalczyli osiem medali (na dziesięć możliwych do zdobycia). To powód do dumy, natomiast oburzenie Kaliszka wywołały nagrody, jakimi uhonorowani zostali sportowcy. Dodawał coś jeszcze. "Szkoda, że na 100-lecie Polskiego Związku Łyżwiarstwa Figurowego z kilkuset tysięcznej dotacji i sponsoringu, jakim szczycił się Prezes Tascher, stać było związek tylko na rajtuzy i ochraniacze dla tych, dzięki którym to łyżwiarstwo jeszcze w Polsce istnieje. To doprawdy żenujące, a sami zawodnicy czują się upokorzeni, nie chcą o tym rozmawiać bo jest im po prostu wstyd. Lepiej było dać tylko medal" - napisał. Polski Związek Łyżwiarstwa Figurowego wydał komunikat w reakcji na wpis Marka Kaliszka Na wpis Kaliszka postanowili zareagować przedstawiciele Polskiego Związku Łyżwiarstwa Figurowego. Na łamach "Przeglądu Sportowego" skomentowali "aferę rajstopową", bo właśnie takiego przydomku dorobiła się sprawa. Podkreślono, że nagrody, o których pisał były prezes PZŁF, są normą. W dalszej części komunikatu wyjaśniono, że "ze względu na katastrofę z łańcuchem dostaw sklep, który współpracuje ze związkiem, dał w tym roku na nagrody ochraniacze, a zamiast toreb/innych gadżetów profesjonalne rajstopy". Wyrażono ubolewanie zaistniałą sytuacją. Oprócz tego niejako wbito szpilę Kaliszkowi. Stwierdzono, że "sprawa wypłynęła teraz, a nie na mistrzostwach Polski, gdy można było od razu zareagować, jeśli oczywiście komuś zależało na załatwieniu sprawy, a nie na wywołaniu skandalu". Wpis Kaliszka nazwano "niepotrzebnym, kolejnym w krótkim czasie, dzieleniem środowiska - na lepszych i gorszych łyżwiarzy, na trenerów i zawodników kontra złych działaczy, chcących tylko 'ogrzać się w blasku reflektorów” i “upokorzyć zawodników'".Zaznaczono również, że w PZŁF prezes oraz członkowie zarządu pracują pro publico bono, a przy tym nieodpłatnie poświęcają sporo czasu i "jak każdemu, kto coś robi, zdarzają im się błędy czy niezręczności". Na profilu na Facebooku Związku pojawiło się oświadczenie. Wyjaśniono, że sportowcy, wymienieni we wpisie Kaliszka oprócz upominków otrzymali "przede wszystkim dostęp do finansowania i udziału w najważniejszych imprezach międzynarodowych". Podano konkretne kwoty: para Natalia Kaliszek i Maksym Spodyriev - kwota około 850 000 zł, solistka Jekatierina Kurakowa - kwota około 370 000 złotych, para Anastazja Polibina i Paweł Gołowisznikow - około 20 000 złotych. "Jesteśmy zszokowani falą nieuzasadnionego hejtu, która spłynęła na nas w ostatnich dniach. Dlatego jeszcze raz pragniemy podkreślić, że Polski Związek Łyżwiarstwa Figurowego dokłada wszelkich starań, by zapewnić naszym reprezentantom możliwie jak najlepsze warunki treningów do zbliżających się Igrzysk Olimpijskich w Pekinie" - wyjaśniono.Całe oświadczenie poniżej: NIESAMOWITY REKORD ŚWIATA ZŁOTEGO DZIECKA LODOWEJ TAFLIŚWIĘTO ŁYŻWIARSTWA FIGUROWEGO NA TORWARZEKP