"Żyję tymi zawodami, a przede wszystkim czekam na rekordy. Zapowiada się, że na trasie w Vars będziemy zjeżdżać szybciej niż kiedykolwiek. Nadchodzący tydzień to dla nas zawodników duża dawka emocji" - powiedział. Choć ta impreza nie jest zaliczana do klasyfikacji Pucharu Świata, uznawana jest za wielce prestiżową. Do udziału w niej zapraszanych jest jedynie kilkunastu najszybszych narciarzy. "Każdy kto kocha prędkość czeka na jazdę w Vars. Organizatorzy zapowiadają, że stworzą nam warunki do bicia rekordu świata, który wynosi 251 km/h, ale wiele będzie zależeć od pogody. Obecnie śnieg pokrywający trasę jest najlepszy z możliwych - to zmrożone kryształki, na których można osiągać wybitne prędkości" - zaznaczył. 32-letni zakopiańczyk dodał, że w czwartek była słaba widoczność, która uniemożliwiła treningi. "Na szczęście spędzimy tu tydzień, a do przeprowadzenia zawodów wystarczą dwa dni dobrej pogody. Chciałbym pojechać szybciej niż dotychczas, być może pobić rekord kraju i w ten sposób zakończyć międzynarodowy sezon" - powiedział Dobrowolski. W planach ma jeszcze zjazd w Tatrach, 12 kwietnia. "Drugi raz Polskie Koleje Linowe zapaliły zielone światło dla organizacji imprezy Kasprowy Speed Ski, a przede wszystkim wzięły na siebie przygotowanie bezpiecznej trasy" - wspomniał. W połowie marca, w szwedzkim Idre, odbyły się ostatnie zawody Pucharu Świata - Dobrowolski zajął w nich szóste miejsce, a w klasyfikacji generalnej uplasował się na ósmej pozycji.