Na trasie leżało mnóstwo luźnego śniegu i zrobiły się dziury. Sylwia straciła równowagę podczas zjazdu i wywróciła się. W tym samym miejscu duże problemy miało także wiele innych zawodniczek, a nasza reprezentantka nie była jedyną, która upadła. Zawodniczki rywalizowały na krótkiej trasie (1250 m) i strata czasowa wynikająca z upadku była już nie do odrobienia. - Miało być tak pięknie, a skończyło się potworną wywrotką. Był bardzo głęboki, kopny śnieg. Zaliczyłam strasznego nura. Cóż, wielkie roczarowanie. To są właśnie sprinty - powiedziała na gorąco Sylwia Jaśkowiec, która określiła nawierzchnię trasy jako śniegowe bagno. Drugą naszą reprezentantką w kwalifikacjach była Agnieszka Szymańczak, ale czas jaki osiągnęła - 2.43,06 nie dał jej przepustki do ćwierćfinału. Mimo bardzo trudnych warunków na trasie, obeszło się bez sensacji - w czołowej trzydziestce, która wywalczyła awans do ćwierćfinałów, znalazły się największe faworytki. Kwalifikacje wygrała Norweżka Maiken Caspersen Falla (2.32,07) przed Katją Visnar ze Słowenii i swoją rodaczką - Marit Bjoergen. Szymańczak zajęła 41. miejsce, a Jaśkowiec sklasyfikowano na 63. lokacie. Startowało 67 zawodniczek. Na trasie sprintu zabrakło Justyny Kowalczyk, która oszczędza siły przed najważniejszym dla niej startem w biegu na 10 km techniką klasyczną. Co, gdzie, kiedy w Soczi łącznie z transmisjami? Kliknij TU! 10, 4, 1? Ile medali Polacy przywiozą z Soczi? Dyskutuj!