- Holendrzy to znakomicie łyżwiarze, ale też ludzie, którzy mają rozmaite kłopoty, jak my wszyscy. Słynny Sven Kamer ma milion problemów. Gdyby bardziej się wyluzował na torze, wówczas wygrywałby nie różnicą pięciu, a dziesięciu sekund. Ale jest zestresowany, dużo rzeczy mu przeszkadza, np. łyżwy czy rywale, itp - powiedział Niedźwiedzki, który od czterech lat ćwiczy w Heerenveen. Panczeniści z Kraju Tulipanów od lat należą do światowej czołówki. Liderem reprezentacji jest Kramer, który w igrzyskach zdobył już cztery medale: złoty (2010) i srebrny (2006) na 5000 m, a także dwa brązowe w wyścigach drużynowych w Turynie i Vancouver. Jest również wielokrotnym mistrzem świata m.in. na 5000 i 10 000 m. - Kluczem do ich sukcesów jest niesamowita selekcja, po prostu mają z kogo wybierać. Ale i Holendrzy nie mają patentu na wygrywanie. Co więcej, twierdzę, że my, Polacy, więcej ze sobą trenowaliśmy przed igrzyskami. Ja ze Zbyszkiem Bródką i Jankiem Szymańskim fajnie się dogadujemy i mamy wspólny cel w Soczi. Wierzę, że gdyby któremuś z nas powiodło się wcześniej indywidualnie i zdobyłby medal, to z taką samą ambicją podejdzie do walki zespołowej - podkreślił łyżwiarz. Niedźwiedzki uważa, że "Biało-czerwoni" mają najbardziej wyrównany skład w stawce ośmiu drużyn, które wystąpią w Soczi. W ćwierćfinale spotkają się z Amerykanami lub Norwegami. - Holendrzy, gdyby nie Kramer, przegrywaliby z nami, gdyż wspólnie trenują mniej od nas. Koreańczycy mają mistrza olimpijskiego Sunga, ale dwaj pozostali zawodnicy są dużo słabsi. Amerykanie tworzą super team, jednak jeżdżą innym krokiem. Norwegom brakuje trzeciego do składu, podobnie jak Rosjanom - ocenił. Polski panczenista znakomicie czuje się w prywatnej grupie TVM, poznał język niderlandzki, pozostaje w bardzo dobrych stosunkach z trenerami i gwiazdami teamu, na czele z Kramerem i Ireen Wuest, mistrzynią z Turynu na 3000 m i z Vancouver na 1500 m. Czy jednak Holendrzy nie mają przed nim tajemnic? - Musieliby coś niesamowicie ukrywać, abym o tym nie wiedział. Mają, podobnie jak Rosjanie, nowe stroje - wygodne, cienkie, takie, które nie krępują ruchów. Mógłbym w nich poćwiczyć na treningach, ale jaki to miałoby sens, skoro na igrzyskach trzeba startować w narodowych "gumach". Ale nawet w starym kostiumie wygrywałem z Holendrem ubranym w możliwie najabrdziej nowocześnie" - przyznał. W Soczi duże szanse na czołowe miejsce Niedźwiedzki ma na dystansach 1000 i 1500 m. Biało-czerwoni chcą powalczyć o medal też w drużynówce.