12.07. Zakopane (PAP) - Walne Zgromadzenie Polskiego Związku Snowboardu większością głosów zdecydowało w sobotę w Nowym Targu o rozwiązaniu tej federacji i zdecydowało o przejściu do Polskiego Związku Narciarskiego. Za likwidacją PZSnow opowiedziało się 31 delegatów, a dwóch było przeciwnych. Nikt nie wstrzymał się od głosu. Polski Związek Snowboardu istniał od 1995 roku. Jak zauważyła trenerka Iwona Kotuła, "sytuacja w związku od kilku lat była zaogniona". Nie było porozumienia z resortem sportu, a relacje związku z zawodnikami były bardzo złe. "To środowisko było podzielone i skłócone" - podkreśliła Kotuła. Jej zdaniem Polski Związek Narciarski chce przyjąć snowboardzistów do swojej organizacji: "W PZN miałaby powstać komórka snowboardu, a my będziemy musieli dostosować się do istniejących struktur PZN". "Jestem w szoku po likwidacji związku. Zawsze byłem i jestem za tą dyscypliną sportu. Snowboard to nie narciarstwo i powinien posiadać swój związek. Dziękuję wszystkim, że do tej pory istniał samodzielnie, decydował o sobie. Szanuję decyzję delegatów. Teraz musimy formalnie wykreślić związek z Krajowego Rejestru Sądowego. Jego majątek zostanie rozdysponowany zgodnie z podjętą uchwałą, czyli przejdzie na cele sportowe" - powiedział PAP po zamknięciu obrad dotychczasowy prezes PZSnow Marek Król. Zdaniem zawodnika Mateusza Ligockiego, likwidacja związku to dobra decyzja. "Z roku na rok dotacja ministerialna na snowboard jest coraz mniejsza, co odbija się na wynikach. PZN jest większą i lepiej finansowaną organizacją, co daje szanse na lepsze finansowanie i przygotowanie zawodników. W PZN będziemy jedną z wielu zimowych konkurencji sportowych. To dla nas szansa" - przyznał. "Myślę, że nasza dyscyplina ma szanse uplasować się na trzecim miejscu, jeżeli chodzi o finansowanie, po skokach i narciarstwie biegowym" - dodał Ligocki. Zdaniem olimpijki z Soczi Karoliny Sztokfisz rozwiązanie PZSnow to bardzo dobre posunięcie: "Od dłuższego czasu w naszym związku nie jest kolorowo, chociażby pod względem finansowania szkolenia. Mam nadzieję, że jeżeli przejdziemy pod PZN, ta sytuacja się zmieni". Mieszkająca w Bukowinie Tatrzańskiej zawodniczka zakopiańskiego AZS dodała, że według niej pozwoliłoby to na - jak określiła - wreszcie normalne przygotowanie do sezonu. "W minionym nie miałam prawie pieniędzy na ten cel i musiałam korzystać z pomocy rodziny. Mam więc nadzieję, że wreszcie wszystko zacznie działać jak powinno, a wtedy na pewno będą wyniki" - zakończyła. Zdaniem Jacka Milasa, międzynarodowego sędziego snowboardu, wejście w dużą strukturę PZN, bardziej prestiżową, mającą więcej sponsorów, to atut. "Problemem może być to, że snowboardziści będą w puli wielu sportów, obok narciarstwa alpejskiego, skoków czy biegów, ale przy złej sytuacji w PZSnow, to najlepsze rozwiązanie. Dzięki temu wyniki tej dyscypliny będą lepsze" - stwierdził. Arbiter zauważył, że na świecie łączenie wielu dyscyplin w jednym związku sportowym to często spotykana praktyka. "Tak funkcjonuje to w Niemczech, gdzie funkcjonuje związek sportów zimowych, łączący wiele dyscyplin" - podkreślił.