Liczące obecnie 1,1 mln mieszkańców Calgary igrzyska otrzymało dopiero w czwartej próbie - pokonało szwedzkie Falun i włoską Cortinę d'Ampezzo. Kanadyjczycy do ich organizacji przystępowali pod olbrzymią presją natury... ekonomicznej. Letnia olimpiada w Montrealu w 1976 roku okazała się bowiem finansową klęską. Długi zaciągnięte na budowę obiektów oraz infrastruktury ostatecznie były spłacane przez ponad 30 lat. Na drugą taką wpadkę kraj nie mógł sobie pozwolić. Władze centralne oraz samorządowe przeznaczyły na olimpiadę ok. 310 mln dol. Kluczowe okazały się jednak negocjacje z amerykańską stacją telewizyjną ABC. Igrzyska w Calgary były pierwszymi, które trwały 16, a nie 12 dni. Za prawo do ich transmitowania ABC zapłaciła rekordową, jak na tamte czasy, kwotę 309 mln. Kanadyjski nadawca dołożył 36 mln, a z tytułu różnego rodzaju licencji i od sponsorów wpłynęły 73 mln. Pod względem sportowym gospodarze mieli mało powodów do radości. Na podium nie udało się stanąć nawet przedstawicielom ich narodowego sportu, czyli hokeistom. Po ceremonii zamknięcia okazało się jednak, że w kasie pozostało ponad 100 mln, których odpowiednie przeznaczenie spowodowało, że dziś Kanada jest jedną z największych na świecie potęg w sportach zimowych. 66 mln przekazano organizacji, której zadaniem było utrzymanie obiektów, by dalej służyły sportowcom. Cztery lata temu zmieniono jej nazwę na Kanadyjski Instytut Sportów Zimowych (WinSport Canada). - Nie mogę znaleźć słów, by opisać jak niesamowitą dalekowzrocznością wykazali się ludzie, którzy przekazali te fundusze - powiedział dyrektor WinSport Dan O'Neill, który w rekordowym 2007 roku dysponował sumą 185 mln. W kolejnych latach z powodu recesji ta kwota zmalała. Kanadyjski Komitet Olimpijski (COC) otrzymał wtedy ok. 40 mln. - Każdego dnia korzystamy z dziedzictwa igrzysk w Calgary. Zainwestowaliśmy te środki, a odsetki pozwalają finansować sportowców. Naprawdę wiele zawdzięczamy tej olimpiadzie - podkreślił przewodniczący COC Marcel Aubut. Efekty tych działań są spektakularne. Sześć lat później w Albertville sportowcy spod znaku klonowego liścia wywalczyli już 13 medali (trzy złote). W 2006 roku w Turynie na podium stali aż 24 razy, a siedem na jego najwyższym stopniu. Po igrzyskach we Włoszech zlecono badania, które wykazały, że aż 3/4 medalistów z Turynu przygotowywało się na olimpijskich obiektach w Calgary. W 2010 roku Kanadyjczycy ponownie byli gospodarzami igrzysk. Odbyły się w Vancouver i tym razem nie zawiedli kibiców. Zdobyli 26 medali, a dzięki 14 złotym triumfowali w klasyfikacji. Sumarycznie więcej krążków przypadło Amerykanom (37, dziewięć złotych) oraz Niemcom (30, 10 złotych), ale Kanadyjczycy już zapowiadają, że w Soczi to oni będą najczęściej stawać na podium. - To co się stało w kolejnych latach przerosło nasze najśmielsze marzenia. Już same igrzyska były niesamowite. Nagle cały świat dowiedział się, gdzie leży Calgary. Miasto się zjednoczyło, mieliśmy ponad 10 tysięcy wolontariuszy. Nawet przestępcy dali sobie spokój, liczba włamań spadła w tamtym okresie o połowę - wspomina przewodniczący komitetu organizacyjnego igrzysk w Calgary Frank King. Z okazji zbliżającego się 25-lecia gazeta "Calgary Sun" przeprowadziła ankietę wśród mieszkańców. 81 procent chce, by miasto znów było gospodarzem igrzysk, a 67 procent wciąż posiada pamiątki z olimpiady. Najwięcej jednak, bo aż 86 procent, jest przekonanych, że ich organizacja przyniosłaby korzyści natury ekonomicznej. Ostatnio chęć ubiegania się o prawo organizacji zimowych igrzysk w 2022 roku zgłaszała Polska wspólnie ze Słowacją. Oficjalne decyzje w tej sprawie jeszcze jednak nie zapadły.