Na Węgrzech wystąpi dziesięcioro reprezentantów Polski, a największe szanse na miejsce na podium ma 24-letnia Maliszewska. Rok temu zwyciężyła w ME w holenderskim Dordrechcie, w tamtym sezonie wygrywała też zawody Pucharu Świata i ostatecznie triumfowała w klasyfikacji cyklu na tym dystansie. Z kolei w 2018 roku została wicemistrzynią globu. "Zawsze jadę z najlepszym nastawieniem i za każdym razem myślę tylko o tym, żeby znowu walczyć o medale i być z siebie zadowoloną. Poziom europejski jest naprawdę wysoki. A co do medali, to jest ponad 40 zawodniczek, które przyjeżdżają z nastawieniem walki o nie, a tych jest tylko trzy, więc oczywiście jest trudno. Poświęcam wszystko, żeby tego jednego dnia stanąć na starcie i walczyć o krążek" - powiedziała przyznała Maliszewska, cytowana w komunikacie PZŁS. Do mistrzostw kontynentu "Biało-Czerwoni" przygotowywali się na zgrupowaniu w Opolu. Od dawna nie uczestniczyli w imprezach międzynarodowych, bowiem ostatnie zawody PŚ rozgrywane były w grudniu. "Można powiedzieć, że w ogóle nie mieliśmy startów przez cały miesiąc. Dzięki temu mogliśmy mocniej potrenować, bo było wiadomo, że będzie czas na regenerację. W jakiej jestem formie? W takiej, w jakiej być powinnam w tym momencie. Do startu jest jeszcze trochę czasu, a nieraz odczuwałam, że forma potrafi się zmienić w ciągu kilku dni" - zaznaczyła Maliszewska. W tym sezonie najlepsza z polskich specjalistów od krótkiego toru startuje ze zmiennym szczęściem. Najwyżej, na trzeciej pozycji uplasowała się w Montrealu, a czwarte lokaty zajęła w Salt Lake City i Nagoi. W Szanghaju prowadziła w finale, lecz upadła na ostatnim wirażu i sklasyfikowano ją na piątym miejscu. Zdarzały się jej pechowe wyścigi - dyskwalifikacje i upadki. Indywidualnie w wieloboju wystartuje w sumie pięcioro Polaków; poza Maliszewską, będą to: Kamila Stormowska, Nikola Mazur, Rafał Anikiej i Paweł Adamski. Z kolei Gabriela Topolska, Patrycja Maliszewska, Szymon Wilczyk, Łukasz Kuczyński i Karol Nieścier rywalizować będą tylko w sztafetach. Zawody rozpoczną się w piątek, a pierwsze medale zostaną rozdane następnego dnia - na 500 m i 1500 m. W sobotę rozegrane zostaną także półfinały sztafet 3000 m kobiet i 5000 m mężczyzn. Na niedzielę z kolei zaplanowano finały na 1000 m, super finał 3000 m (z udziałem ośmiu najlepszych zawodniczek i zawodników) oraz decydujące zmagania sztafet. "Cały czas powtarzam Natalii, że to, co wydarzyło się rok temu jest już historią. Nikt nie odbierze jej medalu, więc nie musi go bronić. Na Węgry jedzie po prostu walczyć o kolejny. Natalia podczas treningów udowadniała, iż jest w dobrej dyspozycji i miejmy nadzieję, że poradzi sobie z konkurencją. Zobaczymy, jak zaprezentuje się męska sztafeta po etapie odbudowy. Wierzymy, że znajdzie się ona w czołowej ósemce. W przypadku kobiecej sztafety liczę po cichu na finał" - przyznała trenerka reprezentacji Urszula Kamińska. W lutym odbędą się zawody Pucharu Świata w Dreźnie (7-9.2) oraz Dordrechcie (14-16.2). Główną imprezą będą MŚ w Seulu od 13 do 15 marca.