"To, że polscy bobsleiści nie wloką się pod koniec stawki, to wynik efektywnych zmian w systemie szkolenia. Przed dwoma laty zatrudniony został trener zagraniczny Łotysz Janis Minins z dużą praktyką zdobytą najpierw w rywalizacji, a potem w szkoleniu. Poprzednio opiekował się bobsleistami Belgii, Słowacji, Rosji, a także Chin, którzy chcą zaprezentować się udanie w roli gospodarzy w igrzyskach w Pekinie w 2022 roku" - powiedział PAP Skwarczyński.Metody, jakie zastosował Łotysz, przynoszą już widoczne efekty. Trzynasta lokata polskiej czwórki w igrzyskach w Pjongczangu to najlepsze osiągnięcie w historii tej dyscypliny w Polsce. Po powstaniu związku w 2013 roku, który działalność rozpoczął po 22. Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Soczi w 2014 praca szkoleniowa ruszyła praktycznie od zera.Od czerwca z zawodnikami pracuje były lekkoatleta, pracownik Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach Michał Pietrzyk. "Zaangażował się w dyscyplinę, podobnie jak fizjoterapeuta Jakub Cieniawski, który dobrze zgrał się z drużyną" - uważa Skwarczyński.W ubiegłym tygodniu biało-czerwoni zanotowali bardzo dobry występ w dwójkach w Koenigssee. W zawodach Pucharu Świata uplasowali się na siódmym miejscu, natomiast w równolegle zorganizowanych mistrzostwach Europy - szóste.Triumfatorzy, reprezentanci Niemiec Francesco Friedrich i Martin Grothkopp wyprzedzili Polaków o 0,73 s. Biało-czerwonym do brązowego medalu ME zabrakło 0,21 s.W sobotę w austriackim Igls kolejny sprawdzian przygotowań w zawodach Pucharu Świata. Na pierwszy ogień pójdzie rywalizacja dwójek, a dzień później wystartują czwórki.