Gospodarze już w pierwszej tercji strzelili trzy gole, ale mecz do końca trzymał w napięciu. Wynik otworzył w 9. minucie Lupul, a później jego zespół wreszcie wykorzystał dwa okresy gry w przewadze. Warto dodać, że ten element prawie zupełnie nie działał w pierwszych trzech spotkaniach (tylko 1 gol na 9 przewag). "Pingwiny" wróciły do gry w trzeciej tercji, kiedy to dał o sobie znać Jordan Staal. Przy pomocy Tylera Kennedy'ego i Maxime'a Talbota zdobył dwa gole i na tafli zrobiło się bardzo nerwowo. Jednak 33 sekundy przed końcem Lupul wpakował krążek do siatki ku euforii blisko 20 tysięcy fanów swojego zespołu. Wściekli goście rzucili się do ataków, ale widzowie zamiast kolejnych goli, zobaczyli już tylko pojedynek na pięści pomiędzy Derianem Hatcherem i Ryanem Malone. - Chcemy wygrywać każdy mecz - tłumaczył gwiazdor "Pingwinów" Sidney Crosby, jasno dając do zrozumienia, że jego ekipa nie zlekceważyła rywali. - Oni po prostu mieli świetną pierwszą tercję, a my nie. Ostro walczyliśmy w drugiej i trzeciej, ale to było po prostu za mało i za późno. Piąty mecz w niedzielę na lodowisku "Pingwinów". Wynik czwartkowego meczu trzeciej rundy hokejowych rozgrywek o Puchar Stanleya - finału Konferencji Wschodniej: Philadelphia Flyers - Pittsburgh Penguins 4:2 (stan rywalizacji do czterech zwycięstw - 3:1 dla Penguins).