Svindal zdobył Kryształową Kulę za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej PŚ w sezonie 2006/07. W październiku ubiegłego roku wygrał slalom gigant w Soelden, ale 27 listopada na treningu w Beaver Creek uległ groźnemu wypadkowi, w wyniku którego odniósł obrażenia twarzy i miał kilkunastocentymetrową ranę ciętą na lewej nodze. "Opuściłem właściwie całą ostatnią zimę, a ta przerwa uświadomiła mi, jak bardzo ważny jest w moim życiu ten sport. Odzyskałem zdrowie i wracam z dużym apetytem na sukcesy" - powiedział 25- letni Norweg przyznając, że nowy sezon będzie dla niego przede wszystkim okazją przygotowania się do mistrzostw świata, które w lutym odbędą się w Val d'Isere. Pod nieobecność Svindala do głosu doszedł Bode Miller, który powtórzył sukces z 2005 roku i po raz drugi zdobył tytuł najlepszego alpejczyka świata. Zwycięstwo Amerykanina w klasyfikacji generalnej było o tyle niespodziewane, że w ostatnich latach spisywał się wyjątkowo słabo, a do tego doszły podejrzenia, że zdarza mu się palić marihuanę oraz konflikt z rodzimą federacja narciarską. Jednak tym razem jego talent i charakterystyczna nieobliczalność okazały się mieszanką, na którą nie znaleźli sposobu rywale. W weekend Miller będzie jednym z najpoważniejszych kandydatów do zwycięstwa, bowiem w Soelden triumfował już dwukrotnie - w 2004 i 2005 roku. Zresztą w tym sezonie Amerykanin powinien więcej punktów zdobywać w konkurencjach technicznych, bowiem - jak zapowiada - niemal całe lato poświęcił na doskonalenie techniki slalomowej. W jednym z wywiadów zapowiedział nawet atak na jeden z rekordów: 14 zwycięstw w sezonie należący od 1989 roku do Szwajcarki Vreni Schneider albo przekroczenie granicy 2000 punktów, jakie zdobył w rywalizacji 1999/2000 Austriak Hermann Maier. 36-letni Maier, jeden z najlepszych alpejczyków w historii (53 zwycięstwa w PŚ), chociaż nie stanął na najwyższym stopniu podium w zawodach Pucharu Świata od dwóch lat, rozpocznie w niedzielę 13. sezon w karierze. Jego celem są mistrzostwa świata, które mają być dla niego testem czy powinien kontynuować starty do igrzysk olimpijskich w Vancouver w 2010 r. Austriacy, którzy od lat odgrywają pierwszoplanowe role w narciarstwie alpejskim, bardziej jednak liczą na młodszego od sześciu lat Benjamina Raicha, specjalizującego się w konkurencjach technicznych i kombinacji. W slalomie nadzieje wiążą z Reinfriedem Herbstem i Mario Mattem, a w supergigancie z Hennesem Reichheltem. Bolesną stratę poniosła austriacka ekipa w rywalizacji pań, bowiem przed dwoma tygodniami wypadek na treningu miała Marlies Schild, jedna z najpoważniejszych kandydatek do walki o Kryształową Kulę. Obrażenia, jakich doznała, sprawią, że będzie musiała opuścić początek sezonu i wróci na stoki prawdopodobnie dopiero w grudniu. Jeśli tak się stanie to i tak pewnie będzie w PŚ starała się odnaleźć wysoką formę przed MŚ w Val d'Isere. W tej sytuacji największa nadzieją tej ekipy jest Nicole Hosp, zdobywczyni Kryształowej Kuli w 2007 roku, która również ma miłe wspomnienia z Soelden, gdzie zwyciężyła w slalomie gigancie w 2003 roku. Głównym pytaniem stawianym przed nowym sezonem jest jednak to, czy jest zawodniczka, która mogłaby powstrzymać Lindsay Vonn przed ponownym triumfem w klasyfikacji generalnej. Największe szanse na to daje się Anji Paerson, która ma w dorobku 38 pucharowych zwycięstw i dwa tytuły najlepszej alpejki świata (2004-05). Na pewno ważnym celem Paerson na najbliższe miesiące będzie obrona trzech tytułów mistrzyni świata, wywalczonych w 2007 roku w supergigancie, kombinacji alpejskiej oraz zjeździe. W Aare zdobyła również brązowy medal w slalomie.