"Grosik" pomógł WBA w awansie do Premier League, lecz na najwyższym szczeblu rozgrywek nie zdołał błysnąć. Polak wystąpił w zaledwie trzech meczach, żadnego nie zaliczając w pełnym wymiarze czasu. Wobec tego, oraz faktu, że inkasuje aż 40 tysięcy funtów tygodniowo, włodarze klubu pozwolili mu odejść zimą za darmo, mimo ważnego jeszcze przez kilka miesięcy kontraktu. Pomocnik mógł się przenieść do Nottingham Forest, lecz odrzucił konkretną ofertę klubu. W mediach pojawiały się jednak informacje o kolejnych ekipach zainteresowanych jego usługami, z których na pole position - jak się wydawało - wysunął się Olympiakos Pireus, lider greckiej ligi. Dni mijały, a przełomu w sprawie transferu nadal nie ma. Biorąc pod uwagę fakt, że okienko transferowe zamyka się o północy - trzeba się spieszyć.Wiele wskazuje więc na to, że 32-latek po raz kolejny zmieni otoczenie dosłownie w ostatniej chwili. W przeszłości z powodu sekundowych opóźnień związanych z przesyłaniem dokumentów, "upadały" jego transfery z WBA do Forest (w październiku ubiegłego roku) czy Stade Rennes do Burnley.Dlaczego Grosicki także i tym razem tak długo zwleka? Dla skrzydłowego priorytetem wydaje się być regularna gra w potencjalnym, nowym klubie, która otworzy mu drzwi do wyjazdu z reprezentacją Polski na mistrzostwa Europy. Raczej mało prawdopodobny wydaje się scenariusz, w którym pozostanie w obecnym klubie, choć - z uwagi na działania "na ostatnią chwilę" nie musi to być całkowicie nierealna opcja.TC Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a>